Kazimierz Moskal przed meczem ze Zniczem: - Ambicja musi być podrażniona

Po bolesnej lekcji futbolu w Wiedniu i wyraźnej porażce z tamtejszym Rapidem piłkarzy krakowskiej Wisły czeka powrót na krajowe podwórko, bo już w niedzielne popołudnie zagrają oni mecz ligowy w Pruszkowie z tamtejszym Zniczem. Oto co na konferencji prasowej przez tym spotkaniem mówił trener zespołu "Białej Gwiazdy" - Kazimierz Moskal.
Największy ból głowy to obrona. Kontuzje, kartka Biedrzyckiego. Jak tak sobie w głowie to układałem, to widzę kilka alternatyw. A pan trener pójdzie w proste rozwiązanie, czyli wystawi tam po prostu Skrobańskiego, czy raczej należy się spodziewać jakichś przestawek?
Kazimierz Moskal: - No cóż, problemy mamy nie tylko w obronie, problemy mamy moim zdaniem też nie wiem czy nie większe w linii pomocy? Oczywiście będziemy musieli trochę pokombinować z tym ustawieniem. No i są ludzie, którzy trenują, którzy czekają na swoją szansę i którzy będą musieli w tym meczu wziąć też tę odpowiedzialność na swoje barki.
Biorąc pod uwagę, że ten środek obrony jest newralgicznym miejscem, żeby się zabezpieczyć przed atakami rywali, to woli pan tam mieć doświadczenie, czyli np. Bartka Jarocha, który grał już na tej pozycji, a dokonać przesunięć i np. dać szansę młodemu Wiśniewskiemu na prawej obronie? Czy będą jednak jakieś inne rozwiązania?
- Na pewno pozycja środkowego obrońcy w każdym zespole jest bardzo ważna. Lepiej mieć tam doświadczonego zawodnika. Nie ukrywam, ale wszyscy trenują po to, żeby grać i zobaczymy, jak to się będzie układało. Generalnie myślę, że ta pozycja, jeszcze biorąc pod uwagę właśnie te nasze kłopoty trochę wyżej, to widziałbym tam raczej kogoś bardziej doświadczonego.
Czyli młodzież w środku pola, bo pewnie Kutwa będzie musiał zagrać wobec tego, że nie macie i Carbó, i Sapały i Dudy?
- Rzeczywiście z tego co mamy, to jest to młodzież, która walczy o te miejsca.
Trudno nie zapytać o taki mental po tym 1-6 w Wiedniu. Czy już udało się w jakiś sposób postawić chłopaków na nogi, żeby oni z takim dużym zaangażowaniem podeszli do tego meczu ze Zniczem i trochę właśnie na takiej zasadzie, jak pan powiedział, na konferencji prasowej, żeby trochę zrehabilitowali się wygraną w Pruszkowie?
- Ja myślę przede wszystkim, że to jest taka kwestia właśnie tej rehabilitacji. Jeśli jesteś sportowcem, jeśli jesteś piłkarzem dużego klubu, jak Wisła, i przegrywasz w taki sposób mecz, to ta twoja ambicja musi być podrażniona i musisz mieć w sobie dużo chęci do jakiegoś rewanżu, czy do odbudowania swojej pozycji, czy pozycji drużyny, klubu. I myślę, że to jest najlepsza okazja, kolejny mecz. My możemy tutaj mówić, że okej, minęły dwa dni, zapomnieliśmy, powiedzieliśmy o tym meczu, co mieliśmy powiedzieć, ale to wszystko musi się odbyć na boisku, a nie tutaj gdzieś tam w sali konferencyjnej.
Znicz to zespół, w którym w przerwie letniej zaszło trochę zmian, przede wszystkim zmienił się trener, który budował tę drużynę przez kilka lat. Jakie są teraz ich najmocniejsze strony, po tych dwóch meczach, które rozegrali?
- Ja myślę, że defensywa. Grają solidnie w defensywie i też grają taką bezpośrednią tą piłkę, czyli nie ma tam jakichś wielkich kombinacji, rozwiązań, tylko mocna szczelna defensywa i gdzieś tam ewentualnie kontratak, czy stały fragment gry. To są na pewno atuty Znicza. Oczywiście ten mecz może się też różnie układać i może się okazać, że fantastycznie grają w piłkę, ale raczej to jest ich gdzieś tam sposób, czy pomysł na grę.
Wróćmy jeszcze do tego meczu z Rapidem, bo ciężko jest już do przerwy stracić pięć bramek. Pierwsza połowa w wykonaniu Wisły Kraków była na bardzo niskim poziomie, tak to przynajmniej wyglądało z trybun. Jakie są tego powody? Dlaczego Wisła tak zagrała w tej pierwszej połowie? Czy po analizie zdołał już pan wyciągnąć wnioski z tego meczu?
- Jeśli mam być szczery, po oglądaniu tego meczu, szczególnie tej pierwszej połowy, to dla mnie osobiście narzucają się trzy kwestie. Pierwsza to taka, że nie zaczęliśmy tego meczu tak jak chcieliśmy. Mieliśmy zacząć agresywnie. Nie byliśmy agresywni w tych naszych przednich formacjach. Stąd później rodziły się kłopoty z tyłu. Po drugie - nawet w tych momentach, kiedy byliśmy w stanie przejąć piłkę, to słabo wyglądaliśmy pod względem piłkarskim i nie potrafiliśmy zrobić z tego użytku. A trzeci wniosek, który się z tym łączy, to po bramce na 0-1 naprawdę jeszcze nie wyglądało to tak źle. Między pierwszą, a drugą bramką, gdybyśmy właśnie lepiej funkcjonowali pod względem piłkarskim, wykorzystali swoje umiejętności, to mieliśmy szansę na to, żeby stworzyć przynajmniej trzy groźne sytuacje. Jednak ponieważ tego brakowało, to nawet będąc w korzystnej sytuacji nie potrafiliśmy tego spożytkować, nie potrafiliśmy dokładnie podać, nie potrafiliśmy wykorzystać tej swojej szansy, żeby zagrozić Rapidowi. A właśnie między tą pierwszą a drugą bramką, kilka razy zawodnicy Rapidu też wybijali piłki gdzieś tam przed siebie i mogliśmy je spokojnie zbierać i tworzyć swoje akcje. Myślę, że to były główne powody. Pewnie, że nieczęsto zdarza się, żeby stracić pięć bramek do przerwy, ale ta druga bramka rzeczywiście spowodowała, że zupełnie nie funkcjonowaliśmy na tym boisku do przerwy.
Jakiś czas temu wspomniał pan, że Wisła potrzebuje jeszcze napastnika i pomocnika. Czy po tym urazie Josepha Colleya do tej listy dołącza również obrońca?
- Z tego co widzimy, z mojego punktu widzenia to tak, bo Colley jest wykluczony przynajmniej na kilka miesięcy. Z Igorem Łasickim mamy także problem. Nie może wrócić do normalnych treningów i nie wiadomo, w którą stronę to zmierza. Stąd zostajemy na razie z trójką zdrowych, środkowych obrońców, z czego Skrobański jest młodym, niedoświadczonym zawodnikiem, który w ostatnim czasie rozgrywał bardzo mało meczów. Tutaj, tak jak mówiliśmy już na początku, jest to kluczowa pozycja. Natomiast musimy też patrzeć na to jaka jest ogólnie sytuacja klubu, bo teoretycznie mamy tych zawodników sporo, ale coraz więcej jest kontuzjowanych. Na pewno jakieś wzmocnienia by się przydały.
Mateusz Młyńskiego wystąpił dzisiaj w meczu rezerw. Czy on został obecnie przesunięty do tej drugiej drużyny, czy po prostu ze względów logistycznych, tej podróży prosto z Wiednia do Pruszkowa, lepsza opcja była taka, aby dostał szansę w rezerwach?
- Nie, Mateusz nie został przesunięty. Po prostu sytuacja, która wyniknęła z jego jakimś tam zatruciem, czy złym samopoczuciem spowodowała, że po pierwsze został w Krakowie, po drugie zostali zgłoszeni dwaj nowi skrzydłowi, a więc Kiss i Duarte. Stąd nie mieliśmy też potrzeby jakiejś wielkiej, żeby go tutaj ściągać, bo na tych pozycjach akurat mamy ludzi i tam ta rywalizacja jest. Postanowiliśmy, że zostanie w Krakowie i zagra mecz w drugiej drużynie, a później, po naszym powrocie, dalej będzie trenował z nami.
Czyli możemy się w takim razie spodziewać w Pruszkowie debiutów Kissa oraz Duarte?
- No tak, są brani pod uwagę.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem ze Zniczem
- « Joseph Colley zerwał ścięgno Achillesa
- « Wiślaczki rozbiły ekipę Wawelu
- « Betclic 3. liga: Wisła II Kraków - KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 1-1
- Wisła rozpoczęła sprzedaż biletów na mecz ze Spartakiem Trnava »
- Zwycięstwo juniorów młodszych Wisły z GKS-em Katowice »
- Porażka i zwycięstwo juniorów starszych Wisły w Zabrzu »
- Pierwsza bramka Szymona Sobczaka dla Arki Gdynia »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Podsumowanie 25. kolejki Betclic I Ligi
- « Najważniejsze są punkty. Warta - Wisła 0-1
- « Bez kompleksów, ale i bez trofeum. Jagiellonia - Wisła 1-0
- « Podsumowanie 26. kolejki Betclic I Ligi
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem o Superpuchar Polski
- « Wisła gra z Wartą! Zapraszamy na relację tekstową live!