Niedziela, 13 kwietnia 2025 r.
Mariusz Jop: - Byliśmy cierpliwi
| |
- Mecz był rozgrywany na świetnym stadionie, trzeba powiedzieć, że fantastyczna murawa. Tylko gospodarze zapomnieli ją podlać, albo może nie zapomnieli, tylko z premedytacją to zrobili? Był to jasny przekaz, czego zespół gospodarzy będzie szukał w dzisiejszym meczu - mówił po wygranym 2-1 wyjazdowym spotkaniu z Odrą Opole trener
Mariusz Jop.
- Potwierdziły się nasze analizy, że będzie bardzo dużo bezpośredniej gry, bez rozgrywania od tyłu. I my w pierwszej połowie nie weszliśmy w ten styl, nie weszliśmy w ten sposób grania. Byliśmy groźni gdy budowaliśmy akcje od tyłu, jak byliśmy cierpliwi, byliśmy spokojni. Natomiast druga połowa - trochę za dużo też takiego bezpośredniego grania z naszej strony. To nie jest ten styl, który byśmy chcieli. Było widać sporo nerwowości po straconej bramce i to pewnie z tego wynikało. Natomiast też mieliśmy kilka dobrych momentów w ataku szybkim, w fazie przejściowej, żeby ten mecz zakończyć wcześniej. Chciałem pogratulować swoim zawodnikom determinacji, tak się osiąga sukcesy, tak się zdobywa punkty w trudnych meczach, bo niewątpliwie dzisiaj to było trudne spotkanie. Także gratuluję im czwartego zwycięstwa z rzędu w rozgrywkach ligowych - dodał Jop.
Dwie konkretne sytuacje miała Wisła w pierwszej połowie i je wykorzystała, jest więc czwarte zwycięstwo z rzędu. Może ta gra nie była najlepsza i od kilku meczów nie ma pięknego futbolu, natomiast chyba też Pan woli takie zwycięstwa i ta seria niech będzie kontynuowana, bo w taki sposób w pierwszej lidze to przynosi punkty.
Mariusz Jop: - Myślę, że było więcej sytuacji niż tylko te, po których zdobyliśmy bramki po stałych fragmentach gry. Oczywiście najważniejsze jest, żeby wygrywać, natomiast na pewno chciałbym, żeby ta gra była ładniejsza, żeby było mniej tych nerwów i wcześniej rozstrzygać spotkania, bo my praktycznie w każdym meczu mamy takie możliwości. Natomiast tak, najważniejsze są zwycięstwa. Widać, że jakby z każdym meczem ta presja i nerwowość jest większa, bo wiadomo jak ważne są punkty dla każdego i ja się cieszę, że jesteśmy w stanie w takich meczach przechylić szalę na swoją korzyść.
Marko Poletanović był tylko na ławce rezerwowej. Czy to kwestia taktyczna, czy zdrowotna?
- Nie, to nie były kwestie taktyczne. To był nasz piąty mecz w przeciągu dwóch tygodni. Tak jak mówiłem na konferencji przedmeczowej - patrzyliśmy jakie są parametry zmęczeniowe zawodników. Obserwowaliśmy ich na treningu, jak wyglądają. Ten mecz był bardzo fizyczny, trzeba było tutaj dużo pracować i zdecydowaliśmy, żeby z Marko dzisiaj nie ryzykować. Są też pewne delikatne mikrourazy u niektórych graczy, więc to wszystko miało wpływ na decyzję.
Dzisiaj po stałym fragmencie gry padła bramka i dziś ten elementy przyniósł Wiśle dużo dobrego, ale też widać było wypracowane schematy. No i dziś dobrze wykonywał je Kacper Duda.
- Tak, Kacper dzisiaj w dobre miejsca uderzał tę piłkę, tam gdzie chcieliśmy. Zawsze mamy warianty rozgrywania stałych fragmentów w ofensywie. Nie zawsze jest to skuteczne, natomiast prawie w każdym meczu mamy z tego sytuacje. To jest kwestia ich realizacji, bo wcześniejsze miał też okazję Igor Łasicki, po uderzenie głową. Chyba pierwszy rzut rożny też było bardzo blisko, więc jesteśmy groźni. Mamy ich jakby najwięcej, ale też mamy najwyższe xG po stałych fragmentach gry. Nie każdy może o tym wie, bo można powiedzieć, że relatywnie tych bramek jest nie tak dużo, jakbyśmy chcieli. Także na pewno pracujemy nad tym. Jest to bardzo ważny element, szczególnie w pierwszej lidze i defensywa, jeżeli chodzi o stałe fragmenty gry oraz ofensywa, więc to jest coś, co jest elementem, który wymaga treningu i my to robimy.
Na ławce rezerwowych znalazł się w tym meczu Łukasz Zwoliński, czy to była kwestia taktyczna, czy też tak jak w przypadku Marko Poletanovicia - zmęczeniowa?
- Tak jak mówiłem wcześniej, "Zwolak" grał cztery całe mecze, więc miał prawo czuć się zmęczonym. A tak jak mówiłem, w tym spotkaniu było ważne to przygotowanie fizyczne i dlatego wszedł z ławki.
W końcówce meczu Zwoliński ruszył do piłki, choć był na spalonym, a mógł ją zostawić Rodado, jak Pan ocenia tę sytuację?
- Tak jak Pan, że mógł zostawić, natomiast wiadomo, że on chce zdobywać bramki. Myślę, że źle tutaj ocenił sytuację. Trudno - tak jak mówię można było jakby oszczędzić sobie nerwów w końcówce, bo gdyby było 3-1, to na pewno by tak było.
W tych największych meczach - jak choćby z Ruchem Chorzów - stawaliście na wysokości zadania, a punkty czasami uciekały w mniej spodziewanych okolicznościach. Czy widzi Pan, że ten zespół zmienia się pod względem mentalnym, że ta motywacja jest podobna na wszystkie mecze?
- Myślę, że w tej rundzie to widać, że tutaj to przygotowanie mentalne jest na bardzo dobrym poziomie, na bardzo wysokim poziomie i to też przynosi nam efekty. Oczywiście wyciągnęliśmy wnioski. Myślę, że zawodnicy indywidualnie też wyciągnęli wnioski i zobaczyli, że te wszystkie mecze są bardzo trudne i bardzo wymagające. Też nie chciałbym, żeby to zabrzmiało tak, że wcześniej luźno to traktowali, bo to też nie było tak. Natomiast mecze układają się różnie i czasami bardzo dużo stworzonych sytuacji nie przekłada się po prostu na bramki.