Kamil Kosowski: - Jeszcze to do mnie nie dociera
- Tylko i wyłącznie mogę podziękować - kibicom i trenerowi, że mnie wystawił, bo cały tydzień brałem antybiotyk i tak naprawdę nie nadawałem się do gry. W piątek dowiedziałem się, że moja umowa nie zostanie przedłużona, więc zrobiłem wszystko, żeby dziś pojawić się na boisku, ale prawdą jest też, że od 25 minuty już kompletnie nie miałem siły - powiedział po ostatnim meczu w Wiśle, Kamil Kosowski.
- Dziękuję zespołowi za to, że starał się to zatrzeć oraz Arkowi za to, że podarował mi kapitańską opaskę na te 60 minut meczu. I w zasadzie tyle, a gdy tylko zszedłem to straciliśmy bramkę - śmiał się "Kosa".
- Na razie wszystko jest dla mnie na gorąco i bardziej wzruszony byłem przed meczem, wczoraj, czy nawet przedwczoraj. Wyobrażałem sobie to co będzie dzisiaj, ale tak jak już powiedziałem - od 25 minuty całkowicie "odcięło mi prąd" i chyba byłem za bardzo zmęczony, żeby płakać. Choć byłem tego bliski. Na razie jestem w szoku powypadkowym, czy też pourazowym. Nie wiem jak to nazwać i jeszcze to do mnie nie dociera - przyznał.
- Koszulka? Jakoś musiałem zapłacić za pierwszy skład - żartował "Kosa", który schodząc z boiska oddał swój trykot Tomaszowi Kulawikowi. - Pomimo tego, że ostatnio byłem zły na trenera, po kilku jego decyzjach, to jesteśmy kolegami. Dużo razem przeżyliśmy i w zasadzie to było ustalone przed meczem.
- Co z moją przyszłością? Jadę do domu i będę odpoczywał. Moja przyszłość w Wiśle? Nie mam pojęcia. Coś obijało mi się o uszy, ale tak szybko jak się pojawiło, tak szybko zniknęło. Zobaczymy jaka będzie przyszłość, ja jestem otwarty, żeby pracować dla klubu i mam nadzieję, że się przydam - przyznał Kosowski.
- Nie czarujmy się - najlepiej znam się na piłce nożnej i nie będę mówił, że zajmę się czymś innym. Nikogo jednak nie zbiję, żeby mnie zatrudnił, ale też z drugiej strony nie będę przed nikim klękał, żeby dał mi pracę. Na razie nie mam ciśnienia, że od jutra muszę pracować, żeby przeżyć. Wcześniej dochodziły do mnie inne wiadomości, odnośnie mojej przyszłości w klubie, ale ostatecznie dowiedziałem się, że moja umowa nie zostanie przedłużona i to był może nie cios, ale zimny prysznic. Inaczej planowałem kolejny rok. Nie mam żalu do klubu. Wcześniej nie było kandydata na nowego trenera, ale stało się inaczej. Takie prawo nowego trenera i klubu, że podjęto takie, a nie inne decyzje. Teraz ma być budowana młoda drużyna - mówił "Kosa".
- Deklaracji nie składam, ale wszystko wskazuje na to, że już nie będę grał. Daje sobie jednak na decyzję jeszcze tydzień czasu. Czasami życie samo pisze scenariusze. Teraz jadę do domu, trochę wolnego, przyjdzie czas na refleksje, jakieś podsumowania przed samym sobą i może się tak zdarzyć, że coś ciekawego się pojawi - praca przy piłce, albo z nią związana i wszystko się ułoży. A jeśli nie? Mam trzech synów, więc jest co robić - dodał odchodzący z Wisły pomocnik.
- Swoją przyszłość widzę nadal w Wiśle, chciałbym pracować na to, żeby wróciła do lat świetności, które były nie tak dawno. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach to nie jest aż tak trudne, jak to było kiedyś, gdy nasza liga - nie czarujmy się - była mocniejsza i o piłkarzy było trudniej, bo kosztowali. Dziś jest ogólnoświatowy kryzys i dużo piłkarzy z kartą na ręce szuka klubów. I to dużo dobrych piłkarzy - zakończył Kamil Kosowski.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Michał Miśkiewicz: - Mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram w Wiśle
- « Arkadiusz Głowacki: - Czas na nowe dobre decyzje
- « Tomasz Kulawik: - Niesmacznie rozstajemy się z tą rundą
- « Pavel Hapal: - Jestem zadowolony z tego wyniku
- Ivica Iliev: - Dla mnie Polska to Wisła »
- 150 meczów Rafała Boguskiego w Wiśle »
- Wisła pożegnała się z Tomaszem Kulawikiem »
- Jacek Bednarz w Multilidze »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Emocji więcej od punktów. Wisła - Odra 2-2
- « Podsumowanie 9. kolejki Betclic I Ligi
- « Wisła gra z Odrą Opole! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Mariusz Jop: - Jesteśmy rozczarowani
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Odrą
- « Mariusz Jop przed meczem z Odrą: - Nie koncentrujemy się na tabeli