Wisła pożegnała się z Tomaszem Kulawikiem

Na konferencji prasowej, po meczu z Zagłębiem Lubin, doszło do trzeciego już w ostatnich dniach pożegnania. Tym razem nasz klub rozstał się oficjalnie z Tomaszem Kulawikiem, któremu za dziewięciomiesięczną pracę osobiście dziękował prezes Jacek Bednarz.
- Pojawiłem się na tej konferencji, aby osobiście podziękować Tomkowi Kulawikowi, za 9 miesięcy pracy w charakterze pierwszego trenera drużyny - powiedział na wstępie Bednarz.
- Dlaczego tutaj jestem? Jak mało kto wiedziałem, jak trudnego zadania się on podejmuje i bardzo doceniam to, że mężnie, odpowiedzialnie i bez jednego słowa narzekania podjął się tego zadania. Klub, jak wiecie, nie stworzył idealnych warunków do osiągnięcia bardzo dobrego wyniku. Z różnych względów, o których już mówiłem wcześniej. Tomasz Kulawik, jak żaden trener przed nim, stanął przed bardzo trudnym zadaniem. Mając tego świadomość - oddał po raz kolejny w swoim życiu wszystko, co ktoś związany z miejscem i środowiskiem jest w stanie poświęcić, gdy jest taka potrzeba. A więc swój czas, pełne poświęcenie, serce, całą wiedzę i determinację, aby wbrew wielu różnym subiektywnym i obiektywnym przeciwnościom, zmierzyć się z każdym kolejnym trudnym dniem. Tomasz Kulawik nie miał szczęścia do pełnej kasy w klubie, nie miał możliwości ściągnięcia o wiele lepszych zawodników, którzy w takim meczu jak choćby ten dzisiejszy - daliby mu więcej sytuacji, które kończyłyby się golami. Nie miał także szczęścia do panów w innych uniformach, niż stroje piłkarskie. Natomiast nigdy nie był człowiekiem, który szukał łatwych i tanich usprawiedliwień. Tomasz jestem pod wrażaniem, że dokończyłeś tę rundę. Czasami się przegrywa, ale chodzi o to, aby być zniesionym z pola bitwy na tarczy, jeśli nie da się z nią wrócić do domu. Tomasz - na pewno wracasz z pola bitwy na tarczy, możesz być dumny z tego co tutaj zrobiłeś. Dziękuję Ci bardzo - zakończył swoje przemówienie i podziękowania Bednarz.
Następnie przyszedł czas na podsumowanie w wykonaniu samego Tomasza Kulawika.
- To nie był łatwy okres w mojej przygodzie z trenerką, z tego względu, że było to 9 miesięcy wyrzeczeń i 9 miesięcy kalkulacji, jak przygotować drużynę, nie mając trenera przygotowania fizycznego, nie mając psychologa. W kadrze były cztery osoby i musieliśmy sobie z tym poradzić - rozpoczął swoją wypowiedź Kulawik.
- Trzeba było dużo główkować i się zastanawiać, żeby przygotować zawodników, wiedząc jak wyglądali wcześniej i jak byli kontuzjogenni. Przykładem jest tutaj Rafał Boguski, który był "papierkiem lakmusowym", bo zawsze miał problemy z przebyciem okresu przygotowawczego, bo ma taką - a nie inną - strukturę mięśni. Udało się to poskładać, udało się ich przygotować i pokazali, że byli dobrze przygotowani. Nawet dzisiejszy mecz, gdzie 4 dni temu także graliśmy - "Boguś" wyszedł, starał się i dawno nie widziałem go, żeby był tak zaangażowany w grę i ofensywną i defensywną. Te 9 miesięcy dało zawodnikom to, że byli dobrze przygotowani. Dało im pogląd na to, że można dużo potu i zdrowia zostawić w okresie przygotowawczym i później móc dobrze wyglądać na boisku. Dla mnie to była świetna lekcja, bo musiałem sam przygotować zespół od strony motorycznej, a przede wszystkim psychicznej. Po tamtej rundzie byli bardzo - mówiąc brzydko - "rozwaleni" psychicznie. Mieli problemy z tym, żeby uwierzyć, że mogą grać w piłkę - na dobrym poziomie. I trzeba było ich do tego przekonywać. W jakimś stopniu, do meczu z Pogonią Szczecin, gdzie nie przegrywaliśmy meczów - szło to w dobrym kierunku. Później sugestie dziennikarza, że zespół jest bardzo źle przygotowany - spowodowały, że musiałem przeprowadzić badania nad zespołem i uciekło mi pięć jednostek treningowych, kiedy był czas, aby w dwa tygodnie podnieść jeszcze ich poziom wytrenowania. Przyszedł mecz z Lechią, na który "nie dojechaliśmy" po tym okresie i od nowa zaczął się problem psychologiczny, bo przyszedł Śląsk i z kolei sugestie dziennikarzy, że będzie nowy trener, co wpłynęło na zawodników. Zaczęli między sobą dowiadywać się co i jak będzie. Znów praca była podwójna, bo znów trzeba było ich motywować, żeby nie myśleli o takich rzeczach, że mają dotrwać do końca. Grać i nie myśleć o tym co się stanie, że można dywagować po ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin, tak jak dziś siedzimy i możemy się rozliczać i mówić o takich rzeczach - przyznał Kulawik.
- Najlepsze było to, że przed najważniejszymi meczami - ze Śląskiem, Legią - pojawiły się sugestie o nowym trenerze oraz takie, że z 10 zawodnikami nie podpisze się umów, że nie przedłuży się kontraktu. To źle wpływało na ich morale, ale pozbierali się i grali do końca - uważa odchodzący trener.
- Było powiedziane, że sędziowie nie pomogli nam w całej rundzie. Przykład Podbeskidzia, po którym powinniśmy mieć 2 punkty więcej. Na Lechii nie uznano nam bramki, a nie było spalonego Małeckiego, znów mielibyśmy więcej punktów. A także na Legii - nie podyktowano nam karnego, a uznano bramkę, której nie powinno się uznać - i to są następne punkty. Inaczej rozmawialibyśmy dzisiaj, gdyby tego szczęścia było więcej, ale go zabrakło - i dla zawodników i dla mnie. Ale takie jest życie - stwierdził Kulawik.
- Po 22 latach pobytu tutaj uważam, że był to wspaniały okres i jako zawodnika, bo zdobywałem tutaj mistrzostwo oraz Puchar Polski, a także grałem w europejskich pucharach. Można powiedzieć, że osiagnąłem z Wisłą wszystko. Ale także, jako trener, bo od 2005 roku byłem przy pierwszym zespole, a później z Młodą Ekstraklasą. Z pierwszą drużyną zdobyłem jako asystent mistrzostwo Polski, później jako prowadzący rok później zostawiłem drużynę po zimie na pierwszym miejscu. Przyszedł nowy trener i skończyliśmy na drugim, ale swój wkład w to wszystko miałem. Trzy lata temu, rozpocząłem dwoma meczami wygranymi i później zdobyliśmy mistrzostwo Polski za trenera Roberta Maaskanta. Wisła miała też z tego korzyść. Kończąc pracę w grudniu 2006 roku, na pierwszym miejscu, na 8 meczów straciliśmy tylko jedną bramkę z Arką Gdynia, przegrywając na ich stadionie 0-1. W pozostałych meczach - nie mieliśmy wpadek. W Młodej Ekstraklasie zdobyłem mistrzostwo w pierwszym roku i wicemistrzostwo w kolejnym, a największym sukcesem, jaki mogę sobie tutaj przypisać, to jest na tym lekkoatletycznym boisku prowadzenie 16 zawodników, którzy w przeciągu 6 lat zaistnieli w Ekstraklasie. Mam nazwiska, które prowadziłem jako juniora i w MESA. Są to: Brud, Burliga, Chrapek, Mączyński, Trela, Czekaj, Uryga, Szewczyk, Kamiński, Małecki, Stolarski i Leszczak. To nie byli kupieni zawodnicy, tylko prowadzeni od juniora. Nie zainwestowano w nich, tylko wychowano na tym właśnie boisku. Oprócz tego ściągnąłem Mateusza Kowalskiego, Szabata, Magierę i Kamila Rado, którzy przyszli tutaj i także zaistnieli w Ekstraklasie. Jest to 16 osób, po 6 latach - uważam to za duży sukces, że zaistnieli i zagrali w lidze. Dziękuję - zakończył Kulawik.
Dodajmy, że oficjalnie jako trener pierwszego zespołu Tomasz Kulawik prowadził Wisłę w 41 meczach w trakcie trzech podejść (sezony 2005/2006, 2010/2011 i 2012/2013). Ich bilans to: 16 zwycięstw, 11 remisów i 14 porażek oraz bramki 43-38.
W bieżącym sezonie pod jego wodzą Wisła zagrała 28 meczów, z których wygrała 10 oraz 7 zremisowała i 11 przegrała. Bilans bramek za ten okres to 32-33.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « 150 meczów Rafała Boguskiego w Wiśle
- « Ivica Iliev: - Dla mnie Polska to Wisła
- « Kamil Kosowski: - Jeszcze to do mnie nie dociera
- « Michał Miśkiewicz: - Mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram w Wiśle
- Jacek Bednarz w Multilidze »
- W Wiśle czas urlopów. Na nowego trenera jeszcze poczekamy »
- Dwie fotogalerie z pożegnania piłkarskiego sezonu 2012/2013 »
- Statystyki odchodzącej czwórki »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Emocji więcej od punktów. Wisła - Odra 2-2
- « Podsumowanie 9. kolejki Betclic I Ligi
- « Wisła gra z Odrą Opole! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Mariusz Jop: - Jesteśmy rozczarowani
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Odrą
- « Mariusz Jop przed meczem z Odrą: - Nie koncentrujemy się na tabeli