Ludwik Miętta-Mikołajewicz - apeluje o wiślacką jedność!
Prezes Wisły Kraków, Ludwik Miętta-Mikołajewicz, spotkał się dziś na nieformalnym spotkaniu z kilkoma dziennikarzami, aby opowiedzieć o roli jaką się do końca bieżącego roku podjął i o tym co jest w tym okresie jego celem. - Moim największym marzeniem jet poprawa atmosfery wokół Wisły. Chciałbym aby wizerunek klubu znacznie się poprawił, a poprawi się pod dwoma warunkami. Pierwszym jest pełen stadion i dobra gra drużyny, a drugim - dobra organizacja pracy i dobre stosunki między ludźmi. I o to będę cały czas walczył - mówił prezes "Białej Gwiazdy".
- Pan prezes Bogusław Cupiał zwrócił się do mnie z prośbą, abym od momentu zwolnienia poprzedniego prezesa, aż do momentu zaangażowania następnego - przez te cztery miesiące zajął się Wisłą Kraków SA. Trudno byłoby zatrudnić na tę chwilę kogoś z zewnątrz i "zielonego" w sprawach klubu. A że ja w większość jestem wciągnięty, to o tyle było mi łatwiej. Choć obciąża mnie to bardzo, bo jeszcze jakiś krótki czas pozostaję prezesem Towarzystwa Sportowego Wisła. Tym niemniej na koniec mojej działalności społecznej i pomimo podeszłego wieku - zgodziłem się, żeby tę funkcję przez pewien okres pełnić. Zgodziłem się też dlatego, że muszę powiedzieć - mam mocne zobowiązanie wobec prezesa Cupiała. W 1997 roku, kiedy piłkarska Wisła była w fatalnej kondycji finansowej, pojechałem do Myślenic - do prezesów Bogusława Cupiała, Stanisława Ziętka i Zbigniewa Urbana - z prośbą, aby pomogli Wiśle wsparciem finansowym, jakąś reklamą. Moja prośba przeszła najśmielsze oczekiwania. Nie tylko pomogli, ale wykupili Wisłę, wyprowadzili ją z dołka i doprowadzili na taki szczyt, jakiego wcześniej nie było. Przez 17 lat były i słabsze momenty, ale w sumie był to złoty okres piłkarskiej Wisły. Zawdzięczamy to przede wszystkim Bogusławowi Cupiałowi. Gdyby nie jego wejście - dziś możliwe, że Wisły by nie było. Stąd moje moralne zobowiązanie wobec prezesa. Nawet pomimo tego, że w niektórych okresach poróżniliśmy się, ze względu na konflikt interesów spółki i TS Wisła. Dobro Wisły zawsze jednak przeważało i potrafiliśmy się porozumieć. Dopiero od dwóch dni zapoznaję się z sytuacją jaka jest w Wiśle Kraków SA. Jeszcze nie w pełni rozpoznałem tą finansową, ale zdaję sobie sprawę, że jest ciężka. Klub posiada wielu wierzycieli, z którymi trzeba się będzie układać i wychodzić z tej sytuacji, w jakiej Wisła się znalazła - rozpoczął swoją wypowiedź Miętta-Mikołajewicz.
Po czym złożył dość ważną deklarację.
- Nie chcę wracać absolutnie do przeszłości, ale o jednym mogę zapewnić, że nigdy nie uznaję i nie będę uznawał odpowiedzialności zbiorowej. Nie ma takiego pojęcia w mojej filozofii. Stadion jest odpowiednio wyposażony przez właściciela, czyli przez miasto, w dodatkowe kamery, wszystko można zarejestrować. Jeśli ktoś przekroczy prawo, to musi zostać ukarany. Ale to musi być jednostka - wyłapana i wskazana dokładnie. Nie może kilkaset osób odpowiadać za wybryk kilku. To moja filozofia i jej nie zmienię, żeby mnie nie wiem jak do tego zmuszano - powiedział prezes naszego klubu, odnosząc się oczywiście do ostatnich sytuacji, jakie miały miejsce wokół Wisły...
- Sytuacja klubu jest bardzo trudna, ale najważniejsza jest ta sportowa, bo ona pomaga w finansach. Są to naczynia połączone. Dobre wyniki i pełny stadion mogą sprzyjać w pozyskiwaniu środków, w pozyskiwaniu sponsorów. Pusty stadion i słaba gra naturalnie temu nie sprzyjają. Stąd zabiegi o to, aby ten stadion zapełnić i robimy wszystko, aby sympatyków Wisły zachęcić do przyjścia na mecz z Legią oraz na kolejne mecze. Główna nadzieja na poprawę sytuacji tkwi w sympatykach. Jeśli wykupią bilety i karnety w dużej ilości - poprawi się sytuacja finansowa klubu. Na to liczymy i o to apeluję do naszych sympatyków, którym dobro Wisły leży na sercu - mówił Miętta.
- A czy dam sobie radę prezesując Wiśle i Towarzystwu Sportowemu? Na dłuższą metę byłoby to niemożliwe. Przeżyłem to w 2006 roku, czyli w roku stulecia klubu. Jeszcze dodatkowo byłem wtedy przewodniczącym Komitetu Jubileuszu 100-lecia, więc pełniłem trzy funkcje. Podjąłem się tej roli na cztery miesiące, ale pod jednym warunkiem, że mam doskonałych współpracowników z TS Wisła - zarówno z Zarządzie, jak i w administracji, a także współpracowników w Wiśle SA. Wierzę, że na tych ludzi można liczyć, że są zaangażowani i że działają dla dobra klubu. Najważniejsze jest zarządzanie i stosunki między ludźmi. Zarządzać będziemy wspólnie z Tadeuszem Czerwińskim i będziemy starali się robić to jak najlepiej. Będziemy starali się tak ułożyć stosunki między ludźmi, aby wszystkie tryby w Wiśle SA obracały się w jednym kierunku, aby nikt nie wkładał szprychy w koła. I o to apeluję do całej załogi TS Wisła i Wisły SA. Zawsze twierdziłem, że Wisła to jest jedność, że jest to jedna rodzina, zarówno sympatycy, jak i pracownicy. Tak musi być, bo Wisła jest i była wielka, ale sercem ludzi. Sercem działaczy, pracowników i kibiców. A przede wszystkim sportowców, bo wkładają swoje serce w to, aby ten klub działał jak należy - uważa nasz prezes.
Ludwik Miętta-Mikołajewicz nie ukrywa też tego, że w Wiśle będzie tylko do końca roku, a jego następca jest już znany.
- Już zostało to w prasie napisane. Robert Gaszyński to bardzo zdolny i sprawny menadżer. Jeśli dojdzie do porozumienia z właścicielem, a wiele na to wskazuje, to 2 stycznia 2015 roku obejmie funkcję prezesa Wisły Kraków SA. Będę go do tego namawiał. Zresztą jestem z nim w stałym kontakcie. A dlaczego nie podjął się tej roli już teraz? Aktualnie pełni funkcję przedstawiciela poważnej firmy w Budapeszcie. Jestem przekonany, że przyjdzie tutaj i staram się przekonywać do tego prezesa Cupiała, aby załoga Wisły była złożona z wiślaków, a nie z ludzi z importu. Bo na tych ludzi bardziej można liczyć, a Robert jest wiślakiem z krwi i kości - mówił Miętta.
Jednocześnie prezes Wisły bardzo mocno chwalił postawę i osiągnięcia trenera Franciszka Smudy, bo jest on dla niego - najbardziej właściwym człowiekiem, na stanowisku, które zajmuje.
- Wiadomo, że do końca tego roku żadnych wzmocnień naszego piłkarskiego zespołu już nie będzie. Z jednej strony szkoda, bo ławka trenera Franciszka Smudy jest zastraszająco krótka, ale to też szansa do wprowadzania młodzieży. Przykładem jest atakowany w zeszłym sezonie na forach dyskusyjnych Alan Uryga. Gdy wszedł teraz do składu, z meczu na mecz gra coraz lepiej. Otwiera się więc szansa dla młodzieży. Mam nadzieję, że nie dotkną nas jakieś bolesne kontuzje i kartki - i jakoś dotrwamy tym składem do końca roku. Nasi wyborni skauci - pan Maciej Żurawski, Marcin Kuźba i Ryszard Czerwiec - pracują nad znalezieniem piłkarzy, którzy uzupełniliby skład od przyszłego roku kalendarzowego. Wbrew niektórym opiniom na forach internetowych - mam bardzo duże zaufanie i dużą dozę wdzięczności dla trenera Franciszka Smudy. Na dziś to jedyny trener, który mógłby Wisłę poprowadzić. Największą jego wartością jest umiejętność motywacji zawodników. Nie znam drugiego trenera, który byłby tak dobrym motywatorem jak Franek Smuda. Potrafi dotrzeć do mentalności zawodników, potrafi zmobilizować i to jest jego wielka zasługa. Nie chciałbym aby powtarzały się jakieś ataki na niego. W pełni zasługuje na to miejsce, które zajmuje - mówił dobitnie prezes.
Nie mogło też zabraknąć pytań o dokonania firmy, która od wiosny bieżącego roku miała przynieść Wiśle dużo dobrego, czyli o UFA Sports. Jej półroczne osiągnięcia Miętta-Mikołajewicz skomentował natomiast dość mocno.
- Z dotychczasowych osiągnięć firmy UFA trudno powiedzieć, że można być zadowolonym. Ani nie ma sponsora na koszulkach, ani nie ma sponsora dla stadionu, ani nie ma także innych wielkich rezultatów. Było już jednak spotkanie z szefami UFA i mam nadzieję, że to ich zmobilizuje do tego, żeby pomoc z ich strony była zauważalna, bo na razie trudno to dostrzec - mówił.
- Zawsze wytyczam sobie grę o najwyższe cele. Tak było w koszykówce, tak jest w piłce. Nie można powiedzieć, że gramy o piąte miejsce. Gramy o mistrzostwo. Nie wyciągajmy natomiast zbyt wielkich nadziei z tego jakie miejsce zajmujemy po ostatniej kolejce, bo choć bardzo cieszy, to sezon jest długi. Trzeba natomiast dążyć do jak najwyższych celów. Dążyć do mistrzostwa i do pucharów. Na pewno chcielibyśmy w zimowe okno transferowe wejść z jak najlepszym rezultatem i wtedy przymierzać się do wiosny. Nie można też zapominać, że mamy do rozegrania rundę dodatkową, która może wiele rzeczy rozstrzygnąć. Teraz przed nami mecz z Legią i mam nadzieję, że stadion się zapełni. Apeluję do wszystkich sympatyków, aby jak najszybciej starali się zaopatrzyć się w bilety. Chcemy usprawnić system ich sprzedaży. Prosimy jednocześnie, aby kibice jak najszybciej zaopatrywali się w nie - na mecz z Legią - zaapelował prezes.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Na mecz Wisły z Legią - goście zamówili 2 tysiące biletów
- « MP & Silva doradcą Ekstraklasy
- « W Wiśle już myślą o przedłużeniu kontraktu z Semirem Štiliciem
- « Tomasz Zając także z powołaniem do kadry U-20
- Remis młodzieżówki ze Szwajcarią »
- Marne szanse na euroligowy mecz koszykarek w Kraków Arenie »
- Dziś rusza sprzedaż biletów na mecz z Legią Warszawa »
- Inicjatywa kibica: Szalik cegiełka »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Podsumowanie 25. kolejki Betclic I Ligi
- « Bez kompleksów, ale i bez trofeum. Jagiellonia - Wisła 1-0
- « Najważniejsze są punkty. Warta - Wisła 0-1
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem o Superpuchar Polski
- « Podsumowanie 26. kolejki Betclic I Ligi
- « Wisła gra z Wartą! Zapraszamy na relację tekstową live!