@stary wiślak,
@GrzegorzS
My sobie możemy
dywagować
"gdzie?",
"za ile?",
"ile to dużo, a ile
mało?", itp. Jednak
wszyscy w tych jałowych
rozważaniach zapominamy
o najważniejszym.
Ostatnio słyszałem taki
tekst (chyba komentarz w
ostatnim meczu ligowym
ale nie jestem pewien):
"za Cupiała klub
utrzymywał pion
sportowy, teraz klub ma
być utrzymywany przez
pion sportowy". To
niestety smutna prawda.
To znaczy smutna o tyle,
że skutkuje oczywistymi
decyzjami przy
transferach takich
piłkarzy jak wcześniej
Brlek, a niestety już za
pół roku prawdopodobne
jest odejście Carlitosa.
Jeśli tylko ktoś zapłaci
satysfakcjonujące
pieniądze to
sprzedajemy. Z drugiej
strony obecnie to dla
Wisły jedyna szansa na
zwiększanie możliwości
finansowych (zobaczymy
co się stanie po
sfinalizowaniu rozmów z
Bragielem, ale to też
nie jest tak, że TS i
Bragiel finalizują
rozmowy, a tydzień
później jest już
podpisanych 50 mów
sponsorskich i do tego
każda na miliony). Ale
to nic złego. W ten
sposób działa wiele
europejskich klubów, a
najlepszym przykładem
jest Porto, które przez
wiele lat traciło
największe gwiazdy za
wielkie miliony i z
powodzeniem udało im się
je zastąpić tanim
kosztem, po czym po roku
sytuacja się powtarzała.
Zresztą pomijając już
kwestię innych źródeł
finansowania klubu (tv,
zarządca rozgrywek,
marketing, bilety itd),
to taki model polityki
transferowej jest
doskonałym źródłem
dużych pieniędzy. I na
dziś Junco udaje się
sprowadzać wartościowych
zawodników i budować
podstawy do takiego
działania. Odszedł Brlek
za 2 miliony i
sprowadziliśmy
Halilovicia (powoli się
rozpędza, ale Petarowi
też to zajęło sporo
czasu, a jeśli Tibor
wywalczy stały plac gry
i będzie grał tak jak z
Legią, to duże oferty
kupna są tylko kwestią
czasu). Sprzedaliśmy
Mączyńskiego za 400
tysięcy i sprowadziliśmy
Bashę (czy ktoś ma
wątpliwości co do tego,
że jeśli dojdzie do
sprzedaży to Wisła na
tym zarobi? I
prawdopodobnie będzie to
znacznie większa kwota
niż w przypadku
Mączyńskiego).
Sprzedaliśmy Guzmicsa za
milion euro, a
pozyskaliśmy w to
miejsce Gonzaleza... tu
już nie ma co liczyć na
sprzedaż, Ivan ma już 30
na karku. Jednak w tym
samym czasie
zakontraktowaliśmy
Arsenicia (jeśli będzie
tak się rozwijał, to
znowu będzie można go
sprzedać za przyzwoite
pieniądze). I mowa tylko
o tych zawodnikach, co
do których mamy pewność,
że da się na nich
zarobić. Zresztą całkiem
ciekawie się składa, że
wymienieni następcy byli
pozyskiwani już w
momencie odejścia swoich
poprzedników. Oczywiście
tonie wszyscy piłkarze,
na których Wisła może
zarobić. Nie wymieniłem
choćby Carlitosa,
Lloncha i Imaza (Imaz
jest podobno bardzo
bliski przedłużenia
umowy, a z Llonchem
także prowadzone są
rozmowy i jeśli podpiszą
umowy z Wisłą i nie da
się ich pozyskać za
darmo, to z pewnością
pojawią się latem oferty
ich kupna), nie
wymieniłem także
Bałaniuka, Kolara czy
Kostala (jeszcze nie
odpalili i na chwilę
obecną nie ma tematu, by
jakiś klub zdecydował
się ich pozyskać płacąc
Wiśle kwotę odstępnego).
Tak czy siak widać, że
są perspektywy na
skuteczne prowadzenie
takiej polityki
transferowej, a mimo
bólu serca z wielu
powodów to dla nas
jedyna możliwa droga w
transferach. Cały pic
polega na tym by robić
to z głową: zawsze mieć
gotowych następców i nie
rozsprzedać połowy
składu jednocześnie
(czym to skutkuje
widywaliśmy wielokrotnie
za Cupiała, a także
ostatnio po jednoczesnym
odejściu Brleka i
Mączyńskiego (patrz
wyniki przed i po
transferze Petara)).
Oczywiście wszystko przy
założeniu, że umowy
zostaną przedłużone i
nikt nie odejdzie za
darmo, ale to zupełnie
inna kwestia.
16
-2
Post dodano: 21 marca 2018 r., o godzinie: 10:22.
Ocena postu: 14.
IP: 83.238.167.111