Nasz komentarz do ostatnich wydarzeń w Wiśle

Solidna krytyka spada od kilku tygodni na władze krakowskiej Wisły ze strony kibiców, którzy wydaje się "wszystko wiedzą lepiej". Jako że czasami lubimy iść "pod prąd" - postaramy się pójść i tym razem. Nawet jeśli wielu z Was się to nie spodoba.
Pol Llonch
Zaczęło się od odejścia z Wisły Pola Lloncha. Oczywiście był to dla nas wszystkich spory cios, w tym dla ludzi z zarządu. "Wiesz ile godzin z nim przegadali. I ile razy się spotykali" - można było usłyszeć na korytarzach klubu z ulicy Reymonta. Łatwo więc nie było, wszak mocno starasz się, próbując przekonać zawodnika, aby został w klubie, ten wielokrotnie podkreśla jak to w Krakowie "jest mu dobrze" i że "chciałby w przyszłości zostać kapitanem drużyny", a potem... podpisuje kontrakt w Holandii. Wisła o zainteresowaniu Llonchem z Eredivisie wiedziała, ale też sam zawodnik podkreślał, że choć oferowana jest mu wyższa umowa, to z Krakowa "nie chce się ruszać". Jak ostatecznie się skończyło? Wszyscy wiemy.
Oczywiście faktem jest, że jak niektórzy pisali - "zarząd sam jest sobie winien", w końcu mógł z Llonchem rozpocząć dyskusje o nowej umowie znacznie wcześniej, ale w tym miejscu warto wspomnieć kwestię, która raczej nie była poruszana. Zawodnik, a zwłaszcza jego agent, doskonale wiedzą, że będąc na koniec sezonu bez kontraktu - prowizja za podpis na umowie trafia do kieszeni piłkarza, a Llonchem po tym co pokazywał w Ekstraklasie - zainteresowały się zagraniczne kluby znacznie wcześniej, niż wiosną bieżącego roku. Agent doskonale wiedział więc, że przedwczesne negocjowanie umowy w Krakowie może być dla jego podopiecznego finansowo niekorzystne, co też skwapliwie wykorzystano. W Polsce - czy nam się to podoba, czy nie - wciąż jeszcze nie możemy konkurować na pensje z Holendrami. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to już zupełnie inna kwestia.
Przy Llonchu wręcz musi pojawić się jednak jeszcze inny wątek. Stricte związany z... Hiszpanią. Jak wielki wkład w zatrzymanie zawodnika grającego w ostatnich miesiącach w wiślackiej koszulce z numerem "siedem" miał nasz dyrektor sportowy? A jak wielki miał trener? Powiedzmy, że pytania te są wyłącznie pytaniami retorycznymi...
Joan Carrillo
... to dobry moment, aby przejść do kolejnego wątku, a więc trenera, którego już z nami nie ma. I trochę się w tym miejscu, jeśli pozwolicie, powtórzymy... Jak myślicie? Czy zachęcał wspomnianego Lloncha do tego, aby w Wiśle został? Czy mu na tym mocno zależało? Odpowiedź jest dość banalna... O wiele bardziej trener Joan niepocieszony był tym, gdy "na górze" zapadła decyzja, że w kolejnym sezonie zabraknie przy Reymonta... Nikoli Mitrovicia. Wszak to z nim najbardziej z piłkarzy związany był Carrillo...
Oczywiście o pracy Hiszpana w Wiśle krążyć mogą teraz legendy, o tym jak z małych rzeczy robił wielkie problemy, ale kluczowy jest fakt taki, że po powrocie z wakacji poinformował wiślacki zarząd, że nie widzi już swojej dalszej roli w prowadzeniu zespołu. W mediach mocno wyolbrzymiany jest temat jego konfliktu z Radosławem Sobolewskim oraz z pozostałym "polskim sztabem". Bliższe zaś prawdzie wydaje się być to, że Carrillo chciał być jedynym autorytetem w klubie. Chciał nadal Mitrovicia, a że tego nie dostał - dosypał sobie do już tam leżących - kolejne "kamyki do ogródka", który zwyczajnie przestał mu się podobać. Zatrzymywanie "na siłę" Carrillo nie miało więc tym samym sensu i ani trochę nie zdziwimy się, gdy w najbliższych dniach inny europejski klub potwierdzi zatrudnienie trzech trenerów - Joana Carrillo, Xaviera Colla oraz Mátyása Czucziego. A kto wie, czy wraz z nimi nie Nikoli Mitrovicia...
Temat z Carrillo jest niestety tematem mocno smutnym, bo bynajmniej nie twierdzimy, że to "zły trener". Choć miał "swoje za kołnierzem" - to jest bez wątpienia szkoleniowcem, który w sprzyjających dla siebie i swojego ego okolicznościach - jest w stanie podnieść poziom prowadzonego przez siebie zespołu. Widać to było zresztą także w Krakowie, gdzie udało mu się choćby to, co nie udawało się jego poprzednikowi, a mianowicie zdecydowanie poprawić grę defensywną drużyny, a także to co u nas "kulało", a więc jedna z solidniejszych broni Ekstraklasy, czyli "stałe fragmenty gry". Jeśli jednak trener ma powiedzmy żartobliwie - problemy okulistyczne - bo "nie widzi się w swojej robocie", to jaki sens jest go w niej zatrzymywać? Jaki jest sens dalszej współpracy? Żaden... i tak też się stało.
Ile w tym winy osób, które Wisłą zarządzają? Postawili na wydawało się poważnego trenera, ale czy może być tak, że trener jest ponad klubem? Nie zawsze da się tańczyć tak, jak gra orkiestra, tym bardziej jeśli ta czasami mocno fałszuje.
Manuel Junco
Kolejnym tematem jest ten dotyczący dyrektora sportowego, którego pozycję mocno broni część kibiców, ale tak naprawdę... wybaczcie, ale większość z Was nie ma niestety prawa mieć wiedzy dlaczego w ogóle rozważane jest rozstanie się z nim... Dla każdego, dla kogo dobro klubu jest wartością nadrzędną, rzeczą niepojętą byłoby w ogóle rozważanie sytuacji, w której osoba w nim pracująca i wykonująca swoje obowiązki należycie i bez żadnych zastrzeżeń, miałaby odejść. Robiono by wszystko, aby takiego pracownika zatrzymać!
I to chyba powinno wystarczyć za cały komentarz dotyczący osoby dyrektora...
Oczywiście część kibiców mogła stracić po ostatnich wydarzeniach zaufanie do działań zarządu, ale czy w opisanych powyżej sytuacjach są lub byli w stanie zrobić coś więcej? Znane jest Wam zapewne powiedzenie, że "z niewolnika, nie ma pracownika". Dotyczy to Lloncha, dotyczy to również Carrillo. Ciężko byłoby zmusić tę dwójkę do takiej pracy, która dawałaby klubowi efekty, jeśli oni w tym klubie być nie chcą! Czy zarząd chciał, aby obydwaj w Wiśle zostali? To oczywiste! Czy oni sami chcieli? Odpowiedź jest więcej niż jasna. Zanim więc oczernicie ludzi, którzy na co dzień pracują dla klubu, pracują abyśmy mogli cieszyć się z wiślackich sukcesów, warto może zastanowić się trochę głębiej, niż tylko przez kilka sekund lub minut, które potrzebne są do napisania obraźliwego komentarza, czy tweeta...
Wisła była, jest i będzie. Była bez Llonach, była bez Carrillo. Będzie też bez takich czy innych osób pracujących dla klubu i klubem rządzących, ale też wypadałoby czasami zachować trochę więcej dystansu dla swoich uwag i gorących spostrzeżeń. I chyba nie pozostaje nam nic innego, jak dedykować ten tekst wszystkim tym, którzy po ostatnich wydarzeniach widzą Wisłę w samych ciemnych barwach. Wisła to bowiem nie jeden, czy drugi piłkarz. Nie trener, czy działacz. Wisła to ogromna ludzka społeczność, która kocha ten klub na dobre, ale i mamy nadzieję, że na złe! I warto, aby tę miłość czasami okazywać w jednak mniej spontaniczny i agresywny sposób! Czego mocno i gorąco Wam życzymy!
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Wygrana próba generalna przed Mundialem. Polska - Litwa 4-0
- « 163 dni Joana Carrillo z Wisłą
- « Z Miedzią w piątek
- « Manuel Junco również odejdzie z Wisły?!
- Lech Poznań potwierdził zakontraktowanie Tomasza Cywki »
- Maciej Stolarczyk kandydatem do pracy na stanowisku trenera Wisły Kraków »
- To już dziś! Startują Mistrzostwa Świata oraz nasz Typer na Mundial »
- Garbarnia będzie grać przy Reymonta? »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Raport medyczny: Ángel Rodado
- « Podsumowanie 25. kolejki Betclic I Ligi
- « Skromna wygrana z beniaminkiem. Wisła - Kotwica 2-1
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem o Superpuchar Polski
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Kotwicą
- « Wisła gra z Kotwicą Kołobrzeg! Zapraszamy na relację tekstową live!