Dwa
ja tez nie dam sobię
ręki uciąć za swoją
nieomylność,ale już w
momencie zmiany menago
na Zahaviego,coś mi
zaczęło śmierdziec w
owej sprawie.No bo ,nie
po to zatrudniasz
jednego z najlepszych i
skutecznych menagerów w
swiecie,zeby potem
poprzez klub transferu
dokonywac.Cos czułem,ze
Zahavi jest po to,żeby
poprzez swe koneksje i
układy,upchnąć młodego w
klubie który zaoferuje
dobre pieniądze za karte
Olka.Zarobic miał na tym
tatuś a i sam Pini
także,no bo przeciez z
tego zyje i to całkiem
dobrze.Wisła to nie jest
teraz najdoskonalsze
miejsce,do uprawiania
piłki,nie czarujmy
się.Dlatego kazdy ma
mozliwosc szukania sobie
lepszej drogi.Zwłaszcza
jak się ma jakiś tam
talent,perspektywy a za
plecami faceta, przed
którym wszystkie
gabinety prezesów
klubów sportowych (O
jakich Olek nawet
pomarzyc nie ma prawa)
otwarte stoją.To mnie
akurat nie dziwi.Sam bym
pewnie tak
zrobił...jakbym mogł
zamienic szarą
klimatycznie Polskę na
kraj ze słoncem i
palmami,dwa tysiące euro
miesiecznie na
dwadziescia tysi i w
dodatku w firmie,gdzie
nazwa jej w swiecie
otwiera inne
mozliwosci.Pełna
zgoda.Tylko ze ja przy
tym wszystkim,nie
zapomniałbym o firmie
która mnie zawodu
wyuczyła,traktuje jak
swego a mój szef ,jest
przy okazji kolegą zza
biurka.Siedzimy w jednym
pokoju,wspolnie
pracujemy ale i kawe
popijamy i nie mówie do
niego szefie a zwracam
sie po imieniu.Tenże
szef powierza mi swoje
tajemnice zawodowe,daje
funkcje i
podwyżkę,zaprasza do
domu na imprezki i mając
na uwadze mozliwosc
mojego awansu gdzie
indziej prosi
tylko,zebym nie
zapomniał skąd
pochodzę.Oczywiscie,jest
em zdecydowany na zmiane
pracodawcy a mój szef o
tym wie a nawet to
aprobuje.Tam się lepsiej
rozwiniesz,bedziesz miał
lepszą kasę i
mozliwosci,posmakujesz
tego,czego ja kiedys
chciałem posmakowac i
mnie się udało....tak mi
ciągle powtarza.No i
wszystko jest tu jasne a
ja mam dwa wyjscia.Byc
lojalnym wobec
szefa-kolegi albo nie
byc.Dac zarobic równiez
jemu albo samemu
wszystko zgarnąc i
wepchac do tatowej
kabzy.Pamietac o firmie
dzieki której jestem tym
kim jestem,czy całowac
stopy szefa agencji
rekrutacyjnej,co to
pomógł mi firmę
zmienic.Wracac na stare
smieci po latach z
radoscią i usmiechem,czy
omijac bramy zakładu,bo
nawet cieć opluc mnie
moze i miotłą
pogonić.Wpadac do byłego
szefa-kumpla do firmy na
spotkania,czy unikac go
a moze i nr telefonu
wykasowac. Być jakś tam
cząstka i historią
starego zakładu( z
tradycją 115 lat) czy
usiąść za biurkiem w
firmie nowobogackiego
buca,co to na przewałach
sie dorobił a mnie moze
zawsze kopnąć w zadek i
do filii jakiejs,na
wiochę
wyekspediować.Pytania,py
tania,pytania....?? My
juz odpowiedz
poznaliśmy,teraz niech
sie o trafnosci swej
decyzji sam Olus
przekona.Mam dziwne
przeczucie,ze on jest tu
najmniej winny w całym
tym cyrku,ale to młody i
niedoswiadczony
chłopiec.Ktos mu wodę z
mózgu zrobił.O ile jeden
z tych ludzi,ma go
gdzies,bo traktuje go
jak towar,co to na różne
półki wyłożyć mozna i w
razie czego w promocji
pogonić o tyle dziwi
postawa drugiego
człowieka.Ten jest jakby
bliższy "towarowi" i
raczej winien patrzec na
na to w jakim sklepie
sie go złoży,na jakie
miejsce wystawi,ile lat
marka na rynku trwac
będzie a także ,czy aby
na pewno ten własciciel
sklepu,to dobry
własciciel.Jesli
człowiek ten,patrzy
tylko na metkę i
aktualna cenę na
niej..........zle to
rokuje ,bo nawet i ja
własnie wczoraj patelnię
kupiłem przeceniona o
80%.Ja
zarobiłem,starciła
fabryka,sklep i
sprzedawca a i sama
patelnia mogła trafic w
lepsze i bardzie
profesjonalne ręce.Tylko
ze ona juz prawa głosu
nie ma i własnie po
wykonaniu swej aktualnej
misji (gulasz z piersi
indyka) wylądowała w
kącie półki z innymi
naczyniami.Czeka na
kolejną swą szansę
:):):)
31
-10
Post dodano: 3 lutego 2021 r., o godzinie: 18:38.
Ocena postu: 21.
IP: 95.155.102.85 -
Kraków.