Jerzy Brzęczek: - Premie tylko za awans

Po niespełna tygodniu od startu treningów przed nowym sezonem z krakowskimi dziennikarzami spotkał się trener Jerzy Brzęczek i podzielił się dla kibiców kilkoma bez wątpienia cennymi informacjami.
Pierwszą była ta dotycząca sztabu szkoleniowego, który uległ modyfikacjom.
- Dwie osoby odeszły z naszego sztabu szkoleniowego, czyli Dominik Dyduła, który zgłaszał już praktycznie w połowie marca, że kończy mu się kontrakt i chce odejść, aby szukać nowych wyzwań. Chciałem, żeby został, ale to była decyzja Dominika. Tak samo jak i trenera bramkarzy - Macieja Kowala. Również kończył mu się kontrakt, chcieliśmy żeby został, ale miał lepszą propozycję pozostania w Ekstraklasie, bo z Rakowa Częstochowa. To były ich indywidualne decyzje o odejściu. Chciałem żeby zostali, ale w przypadku Dominika było o tym wiadomo zdecydowanie wcześniej, a w przypadku Maćka otrzymał ofertę z Rakowa. Nowego trenera bramkarzy już mamy i jest nim Artur Łaciak, a nowym analitykiem będzie osoba z naszych grup młodzieżowych, gdzie dojdzie do przesunięcia i dołączy do nas Krzysztof Siłka, który teraz jest jeszcze przy zespole CLJ U-17 - przyznał na wstępie Brzęczek.
Opiekun wiślaków został następnie poproszony o scharakteryzowanie pięciu nowych zawodników Wisły, którzy zostali już tego lata zakontraktowani.
- Niewiadomskiego pamiętam z czasów, gdy byłem selekcjonerem i jeździłem na "Talent Pro". Wtedy go zapamiętałem, bo mi zaimponował. Oczywiście nie ma jeszcze dużego doświadczenia, ale grał już w Jastrzębiu, a dla nas nie są to duże koszty. Jest to zawodnik do pracy i mam nadzieję, że postaramy się go przygotować do tego, żeby w takim klubie jak Wisła i mając świadomość gry młodzieżowca, bo ten rocznik młodzieżowca jest niestety w I lidze inny, niż w Ekstraklasie - więc otrzyma on szansę. Choć musi o swoje powalczyć, bo być może na jego pozycji można się jeszcze spodziewać zmian.
Basha, gdy odchodził, miał pewne problemy zdrowotne. Teraz jest po badaniach medycznych, ale i po testach sprawnościowych i fizycznych, które przeprowadzał trener Dyja, a który go zna z wcześniejszego okresu. I jest on przekonany, że na dziś Vullnet wygląda zdecydowanie lepiej, niż kiedyś. Jest to doświadczony zawodnik, a on też po tych perypetiach zdrowotnych przewartościował pewne rzeczy, w tym pracę nad stroną fizyczną. Nie ma go jeszcze z nami, bo zacznie pracować od 1 lipca. Jeśli chodzi o niego, to jest to zawodnik, który już tutaj grał, zna ten klimat, a ma duże doświadczenie. Zdajemy sobie sprawę, że jest to pewne ryzyko - patrząc na to, że nie miał w tym ostatnim okresie dużej ilości spotkań rozegranych, jeśli chodzi o 90 minut, ale jest dodatkowy aspekt, patrząc na kwestie ekonomiczne. Patrzymy bowiem też na to, jakie zaakceptował warunki, bo zdawał sobie sprawę, że to ryzyko jest po obydwu stronach. Wiele aspektów doprowadziło do tego, że zdecydowaliśmy się ściągnąć Bashę z powrotem do Krakowa. A że wcześniej był często kontuzjowany? Oczywiście na to nie mamy wpływu, wystarczy popatrzeć na przykład Alana Urygi, który nie miał żadnej kontuzji, a przyszedł do nas i to jego nieszczęście zaczęło się przed sezonem, ale mam nadzieję, że tę kontuzję którą odniósł już po przejściu rehabilitacji, gdy wracał na boisko, to że te wszystkie perypetie związane z jego zdrowiem będą zakończone.
Jeśli zaś chodzi o Jarocha, to zna realia. Patrzyliśmy na jego charakterystykę, jego doświadczenie, jak również grę ofensywną. Jego ciąg do przodu, dobre dośrodkowanie plus to, że potrafi strzelać bramki. To jest to zawodnik, który w moim odczuciu i patrząc przez pryzmat pierwszej ligi, jego w niej doświadczenie - bo awansował z Podbeskidziem do Ekstraklasy, więc zna takie momenty, przeżył je, a też wie jak to działa, jak trudna jest to liga. Z punktu jego pierwszoligowego doświadczenia podjęliśmy więc decyzję o jego ściągnięciu. Jest to "wolny transfer", więc ze względów ekonomicznych również jest to dla nas myślę dobry ruch. Przyglądając się mu, analizowaliśmy także jego zachowania. W tym patrząc na jego dobre dośrodkowania, dobre uderzenia, stałe fragmenty gry. Plus dobre warunki fizyczne. Mamy bowiem świadomość, że w pierwszej lidze jest dużo takich sytuacji, kiedy stałe fragmenty gry w ofensywie i defensywie mają duży wpływ na wyniki spotkań - mówił trener, któremu przy okazji omawiania kolejnych dwóch nowych nabytków, czyli Michała Żyro i Igora Łasickiego, wskazano że są to piłkarze "po przejściach".
- Liczę na jakość oraz na ich doświadczenie. Obydwie strony, bo zarówno ci piłkarze, ale i my jako klub, gdy spadliśmy, to oni też chcą zaprezentować swoje umiejętności. Igora znam osobiście z Wisły Płock, dlatego wiem jaki on ma charakter i liczę na jego pozytywną energię oraz zaangażowanie w trening, ale i na jego podpowiedź, bo myślę, że patrząc na nasze spotkania w Ekstraklasie, na ilość straconych bramek oraz ich okoliczności, to myślę, że brakowało nam takiej bezpośredniej agresywności. I też dużo zmian patrząc na pierwszy etap przygotowań oraz pierwszy etap transferowy, to na tę chwilę najwięcej rotacji dokonaliśmy w linii defensywnej. Nie jest teraz łatwo przekonać niektórych piłkarzy, którzy są w Ekstraklasie do tego, żeby zeszli do I ligi. Igor miał propozycje z Ekstraklasy, ale w jakiś sposób parę razy porozmawialiśmy i również mając świadomość, że jego najlepszy okres był wtedy, gdy współpracowaliśmy w Wiśle Płock, dlatego liczymy na to, że teraz ta współpraca też będzie się tak dobrze układać. Pierwsza kwestia to oczywiście okres przygotowawczy, który będzie dla nas bardzo ważny. Tych zmian w zespole - patrząc personalnie - będzie bardzo dużo. Jeśli popatrzymy na odejścia, ale i na przyjścia zawodników. Zdajemy sobie sprawę, że musimy ten czas wykorzystać maksymalnie, żeby ta drużyna w miarę szybko wiedziała jak ma funkcjonować na boisku.
Przy Michale Żyro patrzyliśmy na jego okres w Stali Mielec, na ilość zdobytych bramek oraz na jego wkład w to, że Stal awansowała. Zna też smak I ligi, wie jaka tam jest gra, jaki tam jest klimat. Myślę, że to jego doświadczenie również będzie dla nas bardzo ważne, bo na dziś zawodników z pierwszoligowym doświadczeniem nie mamy zbyt dużo. Pierwsza dla niego pozycja, to jednak bardziej skrzydło, ale druga to "dziewiątka" - zdradził Brzęczek.
Kolejna kwestia to pewna charakterystyka pozyskiwanych piłkarzy, bo w głównej mierze są to zawodnicy z wewnętrznego rynku. Trener został więc zapytany, czy jest to taka właśnie lekcja z przeszłości?
- Z transferami nigdy nie ma do końca pewności, bo nie ma klubu, który będzie w 100% trafiał z transferami. Spadliśmy z Ekstraklasy, ale jednego nie zarzucę tym piłkarzom, że nie było zaangażowania na treningu, że nie było pracy oraz tego, że ta drużyna nie chciała. Mówiliśmy o tym wielokrotnie i w moim odczuciu były dwa aspekty - pierwszy patrząc na wydarzenia z dwóch meczów, tj. z Lechem i z Wisłą Płock, a następny to brak skuteczności w tych decydujących momentach i w spotkaniach, w których stwarzaliśmy sytuacje. Gdy patrzyliśmy na statystyki, czyli ilość stworzonych sytuacji do procentowego ich wykorzystania. To powodowało, że w tych decydujących momentach nie potrafiliśmy tego przełożyć na bramki i punkty. Tego nam zabrakło. Również kwestia szatni, obcokrajowców - ich udział procentowy do Polaków w moim odczuciu powinien być mniej więcej "50 na 50", choć uważam, że w naszej sytuacji również będziemy zmuszeni do tego, żeby Polaków było w naszej szatni więcej. Mamy teraz kilku zawodników, którzy byli wypożyczeni, którzy zaczynają z nami trenować, plus trójka zawodników z naszej Akademii, więc po tym okresie obserwacji, analizy oraz tego jak oni się będą prezentować - podejmiemy decyzje który z nich z nami zostanie. Na pewno będzie to dla nich przeskok, ale z drugiej strony będziemy chcieli przygotować ich w jakiś sposób, aby mogli oni występować w Wiśle Kraków. Mając też tę świadomość, jakie są wymagania nie tylko sportowe, ale również odporności psychicznej oraz charakterów. A także ważnej kwestii gry pod presją, bo to też jest bardzo ważny aspekt. Trening jest jedną kwestią - bardzo ważną, istotną, ale później to obciążenie meczowe jest jakby inne. Inna jest presja kibiców i wygląda to inaczej - mówił Brzęczek.
Następny temat rozmowy dotyczył realiów pierwszoligowych oraz tego, że każdy z rywali będzie w meczach z Wisłą dodatkowo zmotywowany.
- Zawodnicy będą mieli tę świadomość, ale później decydujące są czyny i boisko. Każdy jest świadomy i zdaje sobie sprawę z tego, że każde spotkanie - czy to na wyjeździe, czy u siebie - to będą dla naszych rywali najważniejsze mecze. I to na pewno nie będzie łatwy sezon. To będzie bardzo ciężki sezon, który nas czeka, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że robimy wszystko, aby najpierw przygotować kadrę pod względem personalnym do tego, żeby być w tej lidze konkurencyjnym, bo na pewno wymagania będą bardzo wysokie - mówił trener.
Brzęczka zapytano również o naszą wracającą z wypożyczeń młodzież.
- Jeśli chodzi o Dudę i Szywacza, to mieli jak cała drużyna Garbarni bardzo pozytywny sezon. Grali ciekawą, ofensywną piłkę. Obydwaj mają predyspozycje do takiej gry. Najważniejszą jednak kwestią jest to, że muszą zrobić przeskok. I dotyczy to wszystkich młodych zawodników. Chodzi o intensywność i szybkość gry, bo to jest podstawowa różnica. I to było widać już na pierwszym treningu. Ich przyzwyczajenia i ta świadomość, że ten pierwszy kontakt, który polega na tym, że teraz trzeba grać szybciej. I to było widoczne. Przed pierwszym treningiem rozmawialiśmy jaka to jest dla nich sytuacja, że jest to dla nich szansa. W naszym bowiem przypadku spadliśmy z ligi i jest to szansa dla młodych zawodników. Teraz wszystko jest w ich głowach, w ich zaangażowaniu i w charakterze. Również w tym, czy temu podołają? Ale często w takich sytuacjach i w innym układzie, gdy drużyna jest na najwyższym poziomie - nie zawsze otrzymaliby szansę, a teraz ją mają. Będą więc po części odpowiedzialni za siebie samych i za swój rozwój indywidualny i to, czy zaistnieją na najwyższym poziomie. Na pewno jeśli chodzi na dziś, to patrząc na Kacpra Dudę, to jest to zawodnik, który ma wysokie umiejętności, ale najważniejsza kwestia i pytanie, to jego przeskok od strony fizycznej oraz intensywności i szybkości gry. Liczę na niego, bo jest to zawodnik z tej młodej grupy, który ma na tę chwilę największe predyspozycje i umiejętności czysto piłkarskie. Pamiętam go też z "Talent Pro", gdy tam jako selekcjoner na jeden dzień treningowy jeździłem i też wtedy wpadł mi od razu w oko, gdy patrzyłem na jego zachowania oraz jego talent. To jest jedna kwestia, ale drugą jest fizyczność oraz przełamanie ewentualnych barier, aby wyjść na wyższy poziom - mówił Brzęczek.
Kolejny zawodnik, o którego trener został zapytany to Adi Mehremić.
- Chcę żeby Adi u nas został, choć mamy z nim inny problem, a więc związany z kontraktami zawodników, patrząc przez pryzmat przepisów mówiących o tym, że w I lidze może grać tylko dwóch zawodników spoza Unii. Na dziś mamy takich zawodników bodajże czterech i na pewno nie wszyscy zostaną, bo nie wszyscy chcę, żeby pozostali. Są prowadzone rozmowy i zobaczymy jak to się zakończy. Jeśli jednak chodzi o Mehremicia, to chcę żeby z nami został - zadeklarował.
Gdy już byliśmy przy defensywie, to Brzęczek w kontekście Mehremicia został zapytany o Josepha Colleya.
- Chciałbym żeby zostali obydwaj. Jasną sprawą jest z mojego punktu widzenia i z punktu widzenia klubu, że Joseph ma ważny kontrakt i na pewno w jakiś sposób chcę go za wszelką cenę pozostawić. OK - on może ma swoje przemyślenia, że chciałby odejść, bo nie do końca może będzie dla niego wyzwaniem gra w I lidze. Inna kwestia jest taka, że na razie jest jeszcze w terapii, jest w leczeniu, ale mam nadzieję, że ono szybko się zakończy i w przyszłym tygodniu będzie już mógł uczestniczyć w treningu. Na dziś jest to dla mnie bardzo ważna postać, która ma zostać w klubie - powiedział dobitnie Brzęczek.
Trener został także zapytany o zawodników, którzy już z Wisły odeszli.
- W większości to były moje decyzje. Przede wszystkim patrząc na kwestie naszej obrony, naszych zachowań i ilości bramek, jakie traciliśmy. W jakiś sposób decyzje personalne, które podejmowaliśmy, wszystkie były za moją akceptacją. Jeśli chodzi np. o Janka Klimenta, to już wcześniej było jasne, że będziemy chcieli rozwiązać kontrakt, a części zawodnikom kontrakty się kończyły. Z tej strony też oni nie byli zainteresowani, jak np. Hanousek. Jeśli chodzi o niego, to rozmawialiśmy wcześniej, gdy jeszcze mieliśmy szansę, aby pozostać w Ekstraklasie, to już wtedy się określił, że raczej u nas nie zostanie. Jeśli chodzi o Sebastiana Ringa, to on miał klauzulę, że ten kontrakt kończy się 30 czerwca. Jeśli chodzi o Michala Škvarkę, to też prawdopodobnie odejdzie z klubu, ale ma ważny kontrakt, więc są to kwestie, które są w toku rozmów. Chcieliśmy po części, żeby został z nami Michal Frydrych, ale tutaj była sprawa warunków finansowych odnośnie jego oczekiwań. Co do Serafina Szoty, to są zawsze decyzje personalne i nigdy do końca nie będziemy wiedzieć, ale w jego przypadku - taka była decyzja - przyznał trener, zdradzając też później, że chciałby, aby w Wiśle pozostał Stefan Savić, któremu kontrakt z kolei właśnie wygasa. Decyzja o tym jaki będzie jego dalszy los w Wiśle powinna zapaść w najbliższych dniach.
Oczywiście nie mogło zabraknąć także pytania o to kto dołączy jeszcze do naszej drużyny.
- Naszym priorytetem jest ściągnięcie napastnika. Nie ukrywam, że prowadzimy rozmowy z takimi zawodnikami, których bardzo chcielibyśmy do nas sprowadzić. Oczywiście ten spadek pewne rzeczy nam utrudnia, bo z niektórymi mieliśmy już kontakt, gdy wierzyliśmy, że zostaniemy w Ekstraklasie, więc sytuacja jest inna. Na pewno chcemy jeszcze dokonać wzmocnień, bardziej kierując się teraz liniami ofensywnymi, czyli linią pomocy oraz priorytet to jest napastnik, a niewykluczone, że dwóch. Co do Szymona Sobczaka, to parę rozmów w jego sprawie przeprowadziłem, ale na dziś ze względu na kwotę odstępnego jest to mało prawdopodobne, choć byłem nim zainteresowany. Parę razy rozmawialiśmy, ale na dziś odpowiedź na propozycje, którą złożyliśmy i patrząc na sumę odstępnego, jaką zażyczyło sobie Zagłębie Sosnowiec, to jest to nierealne - powiedział.
Trenera zapytaliśmy też o Luisa Fernándeza.
- On zostaje! - stwierdził dobitnie i śmiejąc się Brzęczek. - To jest piłkarz o bardzo dużych umiejętnościach. W tym jednym momencie, po meczu z Wisłą Płock, nie zachował się jak należy, nie zachował odporności psychicznej i zareagował dla nas fatalnie. Te cztery mecze zawieszenia w decydującym dla nas okresie były dużą stratą. Patrząc na jego umiejętności, także zdobywania bramek. To jest dla mnie kwestia priorytetowa. Ma ważny kontrakt i na pewno ja osobiście oraz klub nie zamierzamy go odpuszczać - mówił trener, którego zapytaliśmy jednak o to, czy nie obawia się, że choćby Colley i Fernández, choć będą związani z Wisłą umowami, nie do końca będą przekonani do tego, aby z pełnym zaangażowaniem grać w pierwszej lidze. - To są profesjonaliści i jest tutaj też druga strona medalu. Są zawodnicy z ważnymi kontraktami i chcemy żeby oni odeszli, a jesteśmy też z nimi związani. Nie może być na takiej zasadzie, że my jako klub respektujemy te kontrakty zawodników, które są ważne, a którym daliśmy do zrozumienia, że chcemy żeby odeszli, ale musimy to respektować. To obowiązuje też w drugą stronę. Colley i Luis to są natomiast profesjonaliści i zdają sobie z tego sprawę - tak jak i my - że każdy chciałby grać na najwyższym poziomie, ale jesteśmy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy - a to są zawodnicy, którzy są dla nas bardzo ważni - zadeklarował trener.
Kolejny temat to obsada naszej bramki.
- Nie ukrywam, że mamy tutaj młodzieżowca, który ma doświadczenie na boiskach Ekstraklasy, ale też tutaj cały czas się zastanawiamy i analizujemy, czy nie zdecydujemy się jeszcze na jednego bramkarza, który będzie bardziej doświadczony. Oczywiście wrócił do nas z wypożyczenia Kamil Broda, który miał bardzo dobry sezon w Chojniczance, z którą awansował, więc wie jak to wygląda. Wie jaka jest presja, choć nie można jej do końca porównać, bo związana jest z klubem, ale jest to zawodnik stąd. Z charakterem, z zacięciem, ale też na razie nie bierze udziału w treningach, bo ma uraz stawu skokowego. W przyszłym tygodniu, mam nadzieję, że dołączy do treningów - powiedział.
Brzęczek został także zapytany o rezygnację z Macieja Sadloka.
- To była trudna decyzja, ale taką podjąłem - mówiącą o tym że nie przedłużymy z Maćkiem kontraktu. Krótko z nim rozmawiałem, żeby nie było, że to nie była moja decyzja. To była moja decyzja, ale to było też spowodowane tym co się działo, moimi obserwacjami - patrząc na te kilkanaście spotkań, które zagraliśmy na wiosnę, gdy byłem już trenerem Wisły - przyznał Brzęczek.
Szkoleniowca Wisły zapytaliśmy jeszcze o Enisa Fazlagicia.
- To jest jeden z czterech zawodników, który jest spoza Unii. Na pewno maksymalnie chcemy mieć trzech takich zawodników, bo nie możemy sobie pozwolić na większą ilość takich, których będziemy utrzymywać, a może tylko grać dwóch. I w takim wypadku się blokujemy. Enisa uważam za zawodnika, który ma talent, który ma potencjał. Przyszedł do nas z pewnymi oczekiwaniami, ale też jest on niesamowicie zaangażowany. W przerwie reprezentacyjnej, gdy my byliśmy na zgrupowaniu, a Enis zagrał w dwóch spotkaniach, to po powrocie z nich, nie mając przerwy i nie mając z nami tego okresu treningowego, który przeszliśmy na zgrupowaniu w Woli Chorzelowskiej - było widać, że to był właśnie ten zawodnik, który padł nam fizycznie, który nie wytrzymał. Stało się tak nie dlatego, że nie chciał, że nie miał podejścia, bo jest to niesamowicie pozytywny chłopak, który chciałby trenować "24 na 24". Nie ma jeszcze dużego doświadczenia, jest młody i uważam - co jeszcze raz podkreślę - że jest to zawodnik, który ma duży potencjał. Jeśli przejdzie okres przygotowawczy i go przygotujemy, po wcześniejszym odpoczynku, to może być to zawodnik, który będzie się rozwijał i będzie dla nas bardzo ważny. Ale też oczywiście mając na uwadze uwarunkowania związane z jego paszportem nie wykluczamy takiej opcji, że na jeden rok zostanie wypożyczony. Na dziś - tak jak Gruszkowski - dostał dłuższy o tydzień urlop, bo obydwaj byli na zgrupowaniach reprezentacji, więc oni dotrą i zaczną trenować z nami od poniedziałku - powiedział.
Następny temat dotyczył młodych zawodników Wisły, a dokładniej Patryka Plewki, czy Konrada Gruszkowskiego oraz m.in. tego co w wywiadach mówił choćby agent wspomnianego Plewki, który sugerował, że jego podopieczny nie powinien grać na poziomie I ligi.
- Nie wyobrażam sobie żebyśmy zdecydowali się na odejście Patryka. To co wypowiadają menadżerowie, to każdy może powiedzieć swoje zdanie, ale nie ma to żadnego znaczenia, jeśli chodzi o nasze ewentualne decyzje. Patryk na pewno z nami zostanie. Jest to zawodnik, który jak na swój wiek ma duże doświadczenie. Miał pecha z kontuzją, później po niej wszedł do drużyny i po przerwie nie zaprezentował 100% swoich umiejętności, ale była to kwestia kontuzji oraz ciągłości gry. Myślę, że po okresie przygotowawczym Patryk będzie prezentował się zdecydowanie lepiej, tak jak to miało miejsce w wielu spotkaniach przed kontuzją. To zawodnik, który w środkowej strefie jest bardzo agresywny, który potrafi rozegrać piłkę, który dobrze reaguje i dobrze się zachowuje przy dojściu do pressingu, co jest dla nas ważne. Słowa menadżera to jego zdanie, ale Patryk u nas zostanie. A jeśli chodzi o Gruszkowskiego, to jest to reprezentant, to młody zawodnik i zobaczymy co będzie, gdy wróci. Będziemy się przygotowywać, a na tej pozycji jesteśmy zabezpieczeni Jarochem, na wypadek, gdyby tak się okazało, że doszłoby do jakiegoś ciekawego transferu. Nie mamy dla niego oferty, ale są takie możliwości, więc wtedy bylibyśmy zabezpieczeni. Gruszkowski to młody chłopak, przed którym jest dużo pracy, jeśli chodzi o zachowania w defensywie, ale też jest maksymalnie zaangażowany - powiedział o swoim podopiecznym Brzęczek.
Oczywiście nie mogło też zabraknąć pytania o cel zespołu na nowy sezon - zdaniem szkoleniowca.
- Zdajemy sobie sprawę, że po spadku dla takiego klubu jak Wisła Kraków jest to bardzo trudny moment, ale też chcemy jak najszybciej awansować. Tyle tylko, że musimy najpierw stworzyć drużynę, przygotować się do tego, jaki to będzie sezon, jak będzie on trudny. Do tego ile będzie cierpień i zrobić wszystko, by zdobywać punkty. Chcemy dobrze wystartować i przygotowywać się do stworzenia drużyny, która podoła temu wyzwaniu. To będzie na pewno bardzo duże wyzwanie, bo jest to inna charakterystyka, jeśli chodzi o grę w I lidze. I oczywiście celem jest walka o awans, choć mamy też świadomość, że tych drużyn, które będą o niego walczyły, będzie nie 2-3, a na pewno kilka - uważa Brzęczek.
Kolejny aspekt dotyczył pierwszoligowego terminarza, w którym już na starcie czeka wiślaków kilka trudnych spotkań, z zespołami z czołówki poprzednich rozgrywek na tym poziomie rywalizacji.
- Styl przygotowań, który stosujemy, mamy już sprawdzony. Z trenerem Dyją już wielokrotnie to przechodziliśmy i na pewno pod względem fizycznym drużyny się dobrze prezentowały. Niewiadomą jest w jakim okresie ci zawodnicy, którzy do nas przyjdą, będą mieć czas na to, by wejść w trening. OK, nasz trzon zaczyna się krystalizować i jest już w przygotowaniach. To jest dla nas teraz bardzo ważny okres, mając na uwadze specyfikę I ligi, bo element fizyczności w spotkaniach pierwszoligowych odgrywa bardzo ważną rolę - powiedział.
Nie mogło także zabraknąć pytania o zawodników kontuzjowanych, a więc o Alana Urygę, Jakuba Błaszczykowskiego oraz Zdenka Ondráška.
- Jeśli chodzi o Zdenka, to na niego przyjdzie nam czekać najdłużej. Na dziś ryzykując stwierdzenie o kolejności, to powinno być tak, że od końca wrócą Zdeněk, Alan, a najwcześniej Kuba. Niewykluczone, że Kubę zobaczymy jesienią, ale jak to będzie wyglądać, to pokażą następne tygodnie i miesiące rehabilitacji. Na dziś od operacji minęły trzy miesiące i z Kubą wygląda to dość optymistycznie. Zdajemy sobie sprawę, w jakim jest on wieku, wiemy co już przeszedł, jeśli chodzi o to kolano, ale widząc jego motywację i zaangażowanie, to mam nadzieję, że jeszcze jesienią będziemy mogli zobaczyć Kubę na boisku. Przy takiej kontuzji trudno jest określić dokładny czas powrotu, bo jest wiele uwarunkowań. To kolano było operowane po raz drugi, choć ta druga operacja i stan zdrowia, jego samopoczucie oraz stan fizyczny Kuby jest dużo lepszy, niż po pierwszej operacji, parę ładnych lat temu - powiedział trener.
Za szkoleniowcem naszego zespołu zdecydowanie intensywny okres, ale i stresujący, stąd też zapytaliśmy trenera Brzęczka, czy znalazł czas choć na chwilę odpoczynku pomiędzy zakończonym sezonem, a startem przygotowań do nowego.
- Udało mi się na 6 dni wylecieć do Turcji, ale to też był taki wypoczynek przy telefonie i przy laptopie, ale ok - taki okres. W tej rundzie liga skończy się bardzo szybko, więc zimowa przerwa będzie dłuższa. Postaramy się nadrobić. Teraz są ważniejsze rzeczy, nad którymi musimy się skoncentrować, żeby w miarę mieć ten zespół skompletowany, bo również patrząc jak to się dzieje chcemy sobie zostawić pewną "poduszkę" zakontraktowania jednego-dwóch zawodników przed końcem okresu transferowego. Wtedy można pozyskać dobrego zawodnika, bo jest wiele uwarunkowań, które mają na to wpływ. Niektórzy nie zakwalifikują się do faz grupowych, różne są historie, więc staramy się tak postępować, aby mieć później jeszcze pewne możliwości. Będziemy też już wtedy po kilku spotkaniach i będziemy też wiedzieć jak nasze wyobrażenia mają się do realiów i do tego co będziemy prezentować na boisku. To są sytuacje, które są dla nas zaprojektowane i zaprogramowane, abyśmy mieli możliwość zadziałania, aby kogoś ściągnąć w ostatnim okresie - powiedział.
Trener już niemal na zakończenie rozmowy sam wyszedł z kolejnym tematem, a mianowicie jego aktualnych kompetencji w klubie.
- Chcę z mojej strony jeszcze podjąć jedną kwestię po konferencji klubu odnośnie tego, że ja decyduję w pełni o transferach. Oczywiście nie jest możliwe, żebym to ja to wszystko robił. Bo jest również dział skautingu, który przygotowuje pewne rzeczy. Byłoby to fizycznie niemożliwe. Oczywiście jeśli chodzi o rozmowy, to staram się angażować, bo to niekiedy jest ważne, by móc przekonać takiego zawodnika do naszego projektu, bo w naszej sytuacji jest to ważne. Zawsze gdy trener rozmawia z zawodnikiem i go przekonuje, to jest inne podejście takiego piłkarza i większa ochota na przyjście. Nie ukrywam, że rozmawialiśmy z innymi ciekawymi zawodnikami z Ekstraklasy, ale wybrali kluby z Ekstraklasy, tak więc nie jest to proste zadanie. Ten pierwszy okres jesienią będzie ważny, żebyśmy byli w czołówce, żebyśmy mieli perspektywy walki o awans, bo z wiadomych względów zimą może być łatwiej kogoś przekonać, patrząc już z perspektywy kolejnego sezonu. Ma to ważne znaczenie w naszym postępowaniu - powiedział Brzęczek, po czym opowiedział jeszcze o premiowaniu piłkarzy. - Na dziś naszą strategią jest to, że zawodnicy którzy przychodzą mają zapisane premie tylko za awans. Tak to ustalamy, że jesteśmy w pierwszej lidze i chcemy w jakiś sposób dodatkowo mobilizować, ale też patrzeć na to ze względów ekonomicznych, że gdy będzie awans, to będą inne perspektywy. I ci zawodnicy, którzy teraz przychodzą tak mają skonstruowane kontrakty, czyli premia jest tylko w wypadku awansu. W ostatecznym rozrachunku liczy się wynik końcowy, który jest dla nas bardzo ważny. Zdajemy sobie jednak sprawę, jak ciężka jest to liga i co się będzie działo. Każdy nasz mecz, każda wizyta, to będzie dodatkowa mobilizacja. I trzeba będzie być na to gotowym - zakończył trener Brzęczek.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Mateusz Lis w Southampton FC
- « Wisła zagra mecz sparingowy z GKS-em Jastrzębie
- « Oddajemy krew w Dniu Wiślaka
- « Milczenie jest złotem
- Pierwszy sparing za nami. Wisła wygrywa z Garbarnią »
- Jerzy Brzęczek po meczu z Garbarnią: - To jest szansa dla tych młodych ludzi »
- Fotogaleria z meczu: Garbarnia - Wisła »
- Bramki z meczu: Garbarnia - Wisła »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Bez choćby punktu... Miedź - Wisła 2-1
- « Mariusz Jop: - Niestety musimy przełknąć gorycz porażki
- « Podsumowanie 24. kolejki Betclic I Ligi
- « Wisła gra z Miedzią! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Miedzią
- « Karolina Kawula odchodzi z Wisły Kraków