Dawid Szot: - Komplikujemy sobie bardzo sytuację

- Nie wiem od czego to zależy, że w meczach pucharowych, czy to z Widzewem, czy z Piastem, od początku była taka dobra energia, była dobra gra i składne akcje. A tutaj kolejny mecz ligowy i też od początku zaczynamy źle, tak samo jak z Chrobrym. Bo od samego początku nie wyglądało to dobrze - mówił po przegranym spotkaniu z Motorem Lublin Dawid Szot.
Dawid Szot: - Tak samo jak z Chrobrym było teraz. Szybka czerwona kartka i generalnie już po rozpoczęciu gry mieliśmy swój schemat, który nie wyszedł i już poszedł kontratak. Generalnie już w drugiej minucie mogła paść bramkę dla Motoru, także no nie wiem... Musimy to przeanalizować i wyciągnąć wnioski na przyszłość, no bo takie rzeczy nie mogą się przytrafiać. Komplikujemy sobie bardzo sytuację, bo te dwa pierwsze miejsca są już daleko. Wiadomo, że w życiu jest wszystko możliwe i trzeba do każdego następnego meczu się przygotowywać i starać się wygrać. Jeśli da radę z tych dwóch pierwszych miejsc, to super. Będzie bardzo ciężko, a jeśli nie, to musimy walczyć o te miejsca po prostu w barażach, bo chcemy awansować do Ekstraklasy. I takimi meczami jak ten, nie pomagamy sobie, ale mimo wszystko zostało jeszcze dużo grania i w następnych meczach trzeba po prostu punktować, żeby znaleźć się jak najwyżej po tej rundzie zasadniczej.
Pierwsza połowa nie wyglądała nawet tak źle. Graliśmy jednego zawodnika mniej i tak bardzo to widoczne nie było, bo strzeliliśmy gola na 1-1. W drugiej połowie to już się jednak wszystko popsuło, po stracie kolejnej bramki.
- Tak, jeszcze właśnie do tej pierwszej połowy, tak jak powiedziałeś, była taka energia w drużynie i gdzieś mimo tych niekorzystnych warunków, że dostaliśmy czerwoną i że od razu padła bramka dla Motoru na 1-0, to tworzyliśmy sytuacje. Była wyrównująca bramka, później była sytuacja bodajże Alfaro, gdzieś jakieś zamieszanie w polu karnym Motoru, także jeszcze to mogło się zupełnie w inną stronę potoczyć. Ale potoczyło się tak jak potoczyło i po pierwszej połowie rzeczywiście ten wynik nie był dla nas taki zły, w kontekście tego końcowego wyniku. W drugiej połowie szybko stracona bramka, już widać było, że to morale poszło zupełnie do dołu. Niecelne podania, bardzo dużo było długich piłek. Niekoniecznie to sobie zakładaliśmy i te piłki, ok, jak już graliśmy, to powinniśmy grać za plecy albo do nogi, a one zupełnie szły w nie w tę stronę, co chcieliśmy. Motor łatwo zgarniał te drugie piłki, a wiadomo, że zawodnicy, którzy byli na boisku, grali w dziesięciu. Musieli więcej biegać, więcej przesuwać. Motor umiejętnie grał i po prostu już tak naprawdę zabrakło siły, żeby zebrać się. Żeby mieć tę energię i stworzyć kolejne akcje. Później wiadomo, bramka na 3-1, to tym bardziej nie pomogła, wręcz pogorszyła sytuację, no i tak ten mecz się zakończył.
Ciebie trener zmienił jeszcze w pierwszej połowie, ale oczywiście nie masz chyba o to pretensji, bo tam "śmierdziało" drugą żółtą kartką?
- Uważam, że generalnie w tej sytuacji miałem dużo szczęścia oraz drużyna, bo gdyby może nie pierwsza czerwona kartka dla Bartka Jarocha, to myślę, że była szansa, żeby sędzia zatrzymał grę i dał mi drugą żółtą kartkę. Może, nie wiem, czy to miało wpływ na to, ale tak mi się wydaje. Nieodpowiedzialne zachowanie z mojej strony, bo kiedy miałem już żółtą kartkę, powinienem nawet puścić zawodnika. Okej, przegrałem pojedynek i nie powinienem go szarpać. Może byłem, no nie wiem, nieskoncentrowany przez to, że tyle negatywnych było tych emocji? Tu czerwona kartka, tutaj gdzieś przegrane pojedynki i do końca tak w głowie tego nie przemyślałem. I zacząłem łapać przeciwnika. Było to nieodpowiedzialne, na pewno muszę z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość. Bo po prostu osłabiłbym jeszcze bardziej drużynę i wtedy to tym bardziej by się skomplikowała sytuacja. Myślę, że po prostu przez tę sytuację, po której Bartek Jaroch dostał czerwoną, to nie było tej drugiej żółtej dla mnie. Oczywiście nie jestem zły na trenera, absolutnie, bo to była zrozumiała decyzja, że już mając żółtą, gdzieś było jakieś zagrożenie. Często też Motor grał moją stroną, więc automatycznie było duże ryzyko, żeby ta druga żółta kartka była.
Teraz przed nami kolejne ciężkie mecze, bo teraz trzy z rzędu wyjazdowe. Nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć na trzy punkty w kolejnych meczach, bo sytuacja jest już naprawdę skomplikowana.
- Tak, dokładnie. Nie załamujemy się i po prostu walczymy dalej, no bo nie ma innej opcji, nie ma innej drogi i to, że dzisiaj przegraliśmy, wiadomo, że jesteśmy smutni, jesteśmy źli na samych siebie i pewnie będzie to jeszcze trwało z jeden, może dwa dni, ale już od nowego tygodnia trzeba się przygotowywać do tych kolejnych meczów. Wiadomo, teraz terminarz nie jest łatwy, bo trzy wyjazdowe mecze, ale mimo wszystko, trzeba w każdym walczyć, żeby zdobywać jak najwięcej punktów, a na koniec po tych jeszcze ośmiu meczach zobaczymy, jak to będzie wyglądało w tabeli.
AG, Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Kacper Duda: - Zwycięstwa są dla nas koniecznością
- « 100 dni Alberta Rudé w Wiśle Kraków
- « Statystyki meczu: Wisła - Motor
- « III liga kobiet: UKS Wisła Kraków - KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 11-0
- Igor Łasicki: - Zboczyliśmy z tej trasy »
- Szymon Sobczak: - Daliśmy plamę i tyle »
- Zwycięstwa Polski, bramki wiślaków »
- Fotogaleria z meczu: Wisła - Motor »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Podsumowanie 25. kolejki Betclic I Ligi
- « Bez kompleksów, ale i bez trofeum. Jagiellonia - Wisła 1-0
- « Najważniejsze są punkty. Warta - Wisła 0-1
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem o Superpuchar Polski
- « Podsumowanie 26. kolejki Betclic I Ligi
- « Wisła gra z Wartą! Zapraszamy na relację tekstową live!