Niedziela, 13 maja 2012 r.

Wisła Krakbet pod ścianą. Przegrywamy drugi mecz!

W fatalnej sytuacji, po dwóch finałowych meczach play-off Futsal Ekstraklasy rozegranych we własnej hali, jest zespół krakowskiej Wisły. Przegrywamy bowiem z broniącą tytułu mistrzowskiego Akademią dwa spotkania! W sobotę po rzutach karnych, a w niedzielę w regulaminowym czasie w stosunku 3-4. Nasz przeciwnik potrzebuje więc jeszcze tylko jednej wygranej!

Wisła Krakbet Kraków - Akademia Futsal Club Pniewy 3-4 (1-2)

0-1 Łukasz Pieczyński (2.)
1-1 Błażej Korczyński (11.)
1-2 Daniel Lebiedziński (20.)
2-2 Adrian Pater (30.)
2-3 Mateusz Mika (35.)
2-4 Carlos Calvo (36.)
3-4 Andrzej Szłapa (36.)

Wisła Krakbet: Kamil Dworzecki, Bartłomiej Nawrat - Zbigniew Mirga, Andrzej Szłapa, Krzysztof Kusia, Rafał Franz , Błażej Korczyński, Roman Wachuła, Marcin Kiełpiński, Adrian Pater, Marcin Czech, André Luiz des Neves Peres.

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 0-2.

Niedzielne spotkanie finału Futsal Ekstraklasy miało w I połowie niemalże identyczny scenariusz, jak sobotnie. Znów lepiej na jego początku wyglądali goście z Pniew, którzy błyskawicznie wykorzystali zresztą błędy w kryciu i Łukasz Pieczyński trafił do naszej siatki. Akademia mogła więc grać z kontry, co też robiła. Wisła zaś - znów musiała gonić wynik.

I szybko mogło się to udać, ale Marcin Kiełpiński nie zdołał zmienić lotu piłki. W 8. minucie mogło być jednak o wiele gorzej, na szczęście Bartłomiej Nawrat nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam z Michałem Wojciechowskim.
Sytuacja ta zemściła się na gościach, bo Andrzej Szłapa świetnie odszukał Błażeja Korczyńskiego, a ten doprowadził do wyrównania.

Podrażniona Akademia bardzo szybko mogła znów wyjść na prowadzenie, ale Nawrat nie dał się pokonać. Tym razem w sytuacji sam na sam z Carlosem Calvo. Bardzo dobrze broniący Nawrat popełnił jednak zaraz potem błąd i podał piłkę wprost pod nogi Wojciechowskiego. Ten był w doskonałej sytuacji, ale zdążył go zablokować Roman Wachuła.

Końcówka I połowy należała zdecydowanie do Wisły, ale Szłapa trafił w nogi Mateusza Miki, a Korczyński uderzył obok słupka. I kiedy wydawało się, że po 20 minutach, tak jak wczoraj, będzie remis - Akademia przeprowadziła jeszcze jedną akcję. Po niej, równo z syreną, do naszej bramki trafił Daniel Lebiedziński. Można się tylko zastanawić, czy nie zrobił tego już po czasie? Sędziowie trafienie jednak zaliczyli i było 1-2.

Po przerwie wiślacy nie mieli więc już innego wyjścia, jak zacząć odrabiać straty. Tyle tylko, że zacieśniona defensywa Akademii była trudna do sforsowania, a wypady naszych rywali były groźne. Bliski szczęścia był Frane Despotović, a po chwili mocno huknął też David Longhi.

Dla Wisły odpowiedział groźnym strzałem Adrian Pater i to właśnie ten zawodnik dał nam remis! W 30. minucie w stronę bramki Akademii uderzył Korczyński, a strzał przedłużył właśnie Pater i było 2-2.

Podobnie jak w I połowie, po stracie gola, Akademia ruszyła do ataków, a groźnie z rzutu wolnego uderzył Despotović. Nawrat kapitalnie odbił ten strzał, a dobitka Loghiego została zablokowana.
Wisła opowiedziała ładną akcją po której bliski szczęścia mógł być Krzysztof Kusia, ale nie doszedł do podania Wachuły.

Niestety do długiej piłki doszedł w 35. minucie Mika i szczęśliwie pokonał Nawrata. Po raz trzeci w tym meczu mamy więc o jednego gola mniej.

Po tej stracie Wisła zaczęła grać z "lotnym bramkarzem" i błyskawicznie kończy się to dla nas źle. Piłkę stracił André, a Calvo pewnie trafił na 2-4.
Wiślacy szybko jednak na to odpowiadają, a kontaktowy gol strzela Szłapa... i Wisła znów gra z "lotnym bramkarzem".
Mimo kilku okazji - i to z obydwu stron - nie przynosi to żadnego efektu bramkowego.

Na 16 sekund przed końcem mamy jeszcze przedłużony rzut karny, tyle że Maciej Foltyn odbił strzał Patera i przegrywamy z Akademią w finałowej grze po raz drugi.

Teraz rywalizacja przenosi się do Pniew, a pierwszy mecz już w piątek. Jeśli wygra go Akademia - będzie mistrzem. Aby o tym marzyć wiślacy muszą wygrać w Pniewach zarówno w piątek, jak i w ewentualnym czwartym spotkaniu, w sobotę. Gdyby tak się stało - gra o tytuł na piąty, decydujący mecz, wróciłby do Krakowa. I oby tak się stało...


 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


1    Komentarze:

~~~WIELKA WISŁA !
kuzwa mac!
nie skladamy broni! rozgniatamy ich w pniewach!

1            -3