Wtorek, 20 marca 2018 r.

Obserwujemy grę. Po meczu Legia - Wisła

Rywalizacja Wisły Kraków z Legią Warszawa, w ramach 28. kolejki ligowej sezonu 2017/2018, przeszła już do historii, ale pewne jest, że zapadnie ona kibicom obydwu drużyn w pamięci. Tym spod znaku "Białej Gwiazdy" na samą myśl przychodzić będą oczywiście bardzo miłe wspomnienia, w przeciwieństwie do kibiców zespołu z Warszawy. A jak oceniamy ten mecz w naszej już standardowej pozycji pt.: "obserwujemy grę"? Zapraszamy!

To co po niedzielnym występie Wisły w Warszawie nie umknęło uwadze większości obserwatorów to "ręka" trenera Joana Carrillo, która lekko różniła się od tej, jaką doświadczyliśmy w poprzednich spotkaniach. W meczu z Legią widzieliśmy drużynę, która w pierwszych minutach pozornie oddała swoim rywalom inicjatywę. Pozornie, bo nie pozostawała bierna w szybkich akcjach, po przejęciu piłki. Krakowianie skupili się na eksploatacji wolnych przestrzeni po bokach boiska, wykorzystując zaskakująco wysokie ustawienie bocznych obrońców, Marko Vešovicia i Adama Hlouška.

Ci, w swoich ofensywnych szarżach, często nie nadążali z wywiązywaniem się z obowiązków defensywnych, czego dowodem były pierwsze dziesięć minut spotkania, w których to aż dwukrotnie wiślacy wyprowadzili groźne kontrataki. Pierwszy z nich miał miejsce już w drugiej minucie, kiedy to osiem sekund zajęło Wiśle przedostanie się z własnego pola karnego pod "szesnastkę" Legii. Druga "kontra" w wykonaniu Wisły to minuta dziewiąta i siedem sekund, jakie minęło od otwierającego podania do Jesúsa Imaza do strzału oddanego przez Carlosa Lópeza! Obydwie akcje to jednak efekt idealnego ich rozegrania. I tutaj największe laury należy przypisać Polowi Llonchowi. Po spotkaniu z Legią hiszpański pomocnik zasłużył jednak na swój osobny akapit, w związku z czym do jego postawy przejdziemy w dalszej części.

"Co się odwlecze to nie uciecze", bo bramka padła kilkanaście minut później, po akcji idealnie obrazującej pomysł na grę Wisły z pierwszej części spotkania, z którym ogromne problemy mieli piłkarze "wojskowych". Zadanie rozgrywania piłki z linii defensywnej tym razem zostało powierzone Franowi Vélezowi, który pod tym kątem, można śmiało przyznać, brylował, często posyłając futbolówki, które przeszywały rozerwane formacje gospodarzy. Po jednym z takich podań szybko w stronę bramki odwrócił się Tibor Halilović, a jego kilkudziesięciometrowy rajd z piłką przyniósł Wiśle pierwszego gola! Chorwacki pomocnik, który w dniu meczu z Legią obchodził 23. urodziny, z nawiązką zastąpił w wyjściowym składzie kontuzjowanego Rafała Boguskiego, przynosząc całej drużynie spójność między formacjami oraz dynamikę w solowych akcjach, jak i przyspieszając grę dokładnymi podaniami. Postawa Halilovicia musi tylko cieszyć, bo dotychczas swoje umiejętności prezentował tylko w meczach sparingowych. W niedzielny wieczór, postawiony przed trudnym zadaniem, spisał się jednak na medal i do momentu, gdy wystarczyło mu sił, solenizant był kluczowym elementem układanki Carrillo.

Pomysł na grę Wisły w meczu z Legią oraz usposobienie całej drużyny po zdobyciu bramki wyglądał zgoła odmiennie do tego, o porównywalnym ciężarze gatunkowym, kiedy trenerem Wisły był jeszcze Kiko Ramírez, a Wisła grała w Poznaniu z Lechem. Tam "Biała Gwiazda", podobnie jak w Warszawie, w imponujący sposób weszła w mecz zasłużenie obejmując prowadzenie, jednak ostatecznie głęboko cofając się pod własne pole karne przysporzyła sobie problemów, które ostatecznie zaowocowało tylko punktem, a nie ich kompletem, z jakim wróciliśmy do Krakowa.

Wisła w Warszawie poszła "za ciosem", co przyniosło jej drugą bramkę! Rzutu rożnego oraz bajecznej akcji Carlitosa jednak by nie było, gdyby nie kolejny rajd i dokładne podanie Halilovicia do Jesúsa Imaza, którego zablokowany strzał przyniósł pamiętny stały fragment gry. W drugim kwadransie pierwszej połowy nie tylko sytuacje bramkowe, strzały, ale również posiadanie piłki mówi nam o ewidentnej dominacji drużyny Joana Carrillo. Pod tym względem Wisła mocno nie różniła się od drużyny, która na Łazienkowskiej zawitała trzy tygodnie wcześniej. Mowa oczywiście o aktualnym liderze, Jagielloni Białystok, która w pierwszej połowie tamtego spotkania utrzymywała się przy piłce przez 70% czasu gry! Wisła natomiast, we wspomnianym kwadransie, osiągnęła posiadanie piłki rzędu 65%. Obydwie drużyny przede wszystkim za główny cel obrały sobie wykorzystanie ogromnych przestrzeni, w mocno rozciągniętej formacji defensywnej Legii. Wtedy jednak ogromna przewaga "Jagi" powiązana była z grą w przewadze jednego zawodnika przez większą część spotkania.

Mimo, że "wojskowi" w niedzielny wieczór spotkanie kończyli w jedenastu, to z ich postawy w przebiegniętym dystansie, porównując go do wyniku osiągniętego przez "Białą Gwiazdę", równie dobrze można wywnioskować, że kolejny raz na boisku było ich… o jednego mniej! Wisła w bieżącym roku przyzwyczaiła już do tego, że "biega" więcej od swoich rywali, jednak ani razu statystyka ta nie była aż tak jednostronna. Do deklasacji w tej sferze w dużej mierze przyczynił się wspomniany już wyżej Pol Llonch, który tradycyjnie "wykręcił" wynik godny podziwu. Co więcej, nasz środkowy pomocnik w niedzielnym spotkaniu przeszedł samego siebie, przekraczając granicę trzynastu przebiegniętych kilometrów (13,34 km), czym jednocześnie pobił najlepszy wynik trwającego sezonu, który... również należał do niego (12,93 km, spotkanie 22. kolejki Ekstraklasy z Lechią Gdańsk). Już tradycyjnie, tytaniczna praca w jego wykonaniu to nie tylko przebiegnięty dystans, ale i 6 odbiorów, 67% skuteczność w pojedynkach, dwa kluczowe podania, 81% celnych podań. Nie dziwi więc, że Llonch osiągnął najlepszy wynik InStat Index (313) ze wszystkich piłkarzy Wisły.

Ci w Warszawie przede wszystkim stanowili kolektyw, który okazał się być kluczowy do zgarnięcia pierwszych trzech punktów z boiska przy Łazienkowskiej od 2010 roku! W całej drużynie Wisły naprawdę ciężko po tym spotkaniu było doszukiwać się słabszych punktów. Krakowianie byli bardziej zdecydowani, zdeterminowani, szybsi, mieli jasno określony pomysł na grę. Nic więc dziwnego, że w Warszawie apetyty wszystkich fanów Wisły zostały mocno podrasowane. Czy zostaną one zaspokojone w kolejnym spotkaniu z poznańskim Lechem? O tym przekonamy się dopiero za dwa tygodnie.


 KK

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


10    Komentarze:

~~~Pablitos8 4
Llonch
Pol zaczyna grać jak jego poprzednik z numerem 7, czyli Sobol. Podpisanie z nim kontraktu to powinien być priorytet.

118            -6
~~~Kibic
Obserwujemy...
Cywa jest pod Polem? :lol:

27            -4
mkayw1
Zdobycie pierwszej bramki w meczu
Ja myślę że tu bardzo ważne jest zdobycie pierwszej bramki w meczu. Z Jagielonia gdyby Carlitos wykorzystał setke z początku spotkania i wyszlibysmy na prowadzenie to tam też mogliśmy zdobyć 3 punktu. Oraz w drugą strone gdyby to Legia zdobyła pierwszego gola to nie wiem czy udałoby nam się odrobic te strony. Ale nie gdybanie a fakty się liczą! :) Legia tak naprawde prawie w ogole nie stworzyla zagrozenia a my zagralismy FENOMENALNE spotkanie cala druzyna! Który pokazuje że mozemy jeszcze namieszac troche w tej czołówce :)

57            -5
kondzio976
kulisy z meczu
link »

32            -2
ja-n
LA FURIA ROJA
Mysle że, zwłaszcza w I połowie to bylismy jak La Furia Roja

31            -2
~~~Radekrrrr r
kilometry
Legia przebiegła mniej kilometrów tylko dlatego że zabrakło im 1 zawodnika - Marciniaka

33            -4
~~~Jocker 30
Pol
Janex89 pisze że Pol powinien podpisać nowy kontrakt :D

30            -4
GrzegorzS
Jak sie przyjrzeć kilku już artykułom
poświęconym temu zagadnieniu, to mimo zmienności przeciwników z jakimi graliśmy i zmianom kadrowym widać żelazna konsekwencje w egzekwowaniu i powtarzalność średniej pozycji zajmowanej przez zawodników na boisku. Charakteryzuje nasza grę wysokie ustawienie linii obrony przy zachowaniu sobie miejsca do szybkiego ataku. Wisła gra blisko siebie z wzajemna asekuracją. Zawodnicy zawężaja pole gry na obrzerze ok. 40 metrów w środku boiska. Jeśli rywalowi uda się to pole gry minąć to ryzykujemy szybki wjazd rywala. Trochę to ryzykowne i wązny w takim ustawieniu jest szybki doskok do rywala by nie mógł grać szybkiej piłki za linie naszej obrony. Ważne sa w takiej grze atrybuty szybkości. Narazie nasi zawodnicy na tle rywali w większości sa szybsi co polzwala niwelowac możliwośc szybkiego ataku rywala i wyprowadzać fajne kontry. Porównując w tym aspekcie Kiko i Carillo to widac, że gre do przodu opierają o te same założenia szybkie kombinacyjne prowadzenie ataku. Rózniaca jest podstawowa w tym, że za Ramireza nasza kontra zaczynała się na wysokości naszego pola karnego obecnie jako że mamy piłke lub ja wysoko odbieramy nasze ataki sa wyprowadzane z wysokości środka boiska. Gra zas obronna zespołu została przesunięta o 20 metrów wyżej niz za Ramireza. Wisła naprawdę stara się grac nowoczesna piłkę. Przesunięcie gry obronnej wyżej niby jest ryzykowne, ale w sumie owocuje większą liczba odbiorów, wydłuża też czas reakcji obronnej na działania rywala z jednej strony nim ich kontra dojdzie do pozycji strzałowej mozna wybrac kilka wariantów przerwania takiej akcji. Dopuki będziemy lepiej od rywala przygotowani motorycznie to przy dobrych umiejętnościach technicznych będziemy miec przewagę. Trucności zaczynają sie w tym systemi gdy rywal jest porównywalie szybki (Jagiellonia) na przestrzeni całego meczu lub w jego fragmencie (Śląsk). Podstawą więc jest tu doprowadzenie drużyny do takiego stanu fizycznego by tak w pierwszej jak i w 90 minucie zawodnicy potrafili utrzymac wysokie tempo gry i zdolni byli do kilku krótkich, zrywów sprinterskich. Zawodnik wolny by temu sprostać musi miec inne atuty by załapac się do składu przy takim graniu. Ideą Carillo zdaje sie byc nie tyle trzymanie się przy piłce dla samego trzymania, tylko utrzymanie się by w stosownym momencie zaskoczyć błyskawicznym przyspieszeniem akcji. W porównaniu z nasza myślą szkoleniową to spora róznica, bo u naszych trenerów utrzymywanie się przy piłce ma z założenie obronne im więcej my gramy piłką tym mniej czasu na to ma rywal i zagrożenie mniejsze. U Carillo folizofia jest inna utrzymanie się przy piłce to forma przygotowania szykiego intensywnego ataku. Wisła broni juz na połowie przeciwnika i atakuje na połowie przeciwnika asekurując się szybka gra obrońców z tyłu. Do takiego systemu obrońcy musż mieć wytrzymałość szybkościową, dobre umiejętności gry jeden na jeden nie mogą to tez być zwykli przerywacze musza umiec wyprowadzić akcje w grze jeden na jeden a i umiejętność zagranie długiej prostopadłej piłki przez dwie linie też jest przydatna. Jak to bywa cos za coś stawiając na walory techniki i szybkości bedziemy miec problem w grze obronnej przy stałych fragmentach gry, bo może nam brakowac centymetrów i kilogramów. Dlatego tez broni jak jest w formie i przy zdrowiu Cuesta a nie Buchalik. Głowa powoli więc bedzie przy takiej grze kończył karierę. Niewielki są też w takim obrazie Wisły szanse na przedłużenie kontraktu przez np. Ondraszka. Ale spokojnie na kontrakty powinni załapać się zdrowi Brożek i Boguski. Mały bedzie miał trudny okres dopuki nie poprawi szybkości.

16            -13
Dario1906
Ten układ pasuje
Ja może troszkę z innej beczki a mianowicie byłem przeciwny tego układu jaki powstał. Jednak po tych kilku miesiącach jestem jak najbardziej za, kibice Widzewa jak i Ruchu zawsze nas wspierają czy to na wyjazdach czy w Krakowie mimo że to tylko układ a nie zgoda!! W przeciwieństwie do tego co było z Lechia i Śląskiem który nas olewał a lizał dupę Motorowi jak w ogóle to wygląda Motor ma kose z Lechia a obaj trzymają ze Śląskiem. I jeszcze jedno spostrzeżenie coraz lepszy doping kibiców a nie ino wyzywanie sie oprawa na 7egi chapeau bas !

39            -7
~~~WisłaNaZa wsze
Obejrzałem
jeszcze raz na spokojnie mecz. Z tego Mitrovicia będzie jeszcze pożytek, Halilović duży potencjał ale jeszcze trochę błędów robi. Sadlok zbyt wolno rozgrywa piłkę w ofensywie, zbyt długo czeka z podaniem. Takie luźne obserwacje.

4            -2