Co za wstyd... Legia - Wisła 7-0!

Warszawska Legia w pełni wykorzystała dramatyczną słabość zespołu Wisły Kraków i zrewanżowała się nam z nawiązką za porażkę z wiosny bieżącego roku, kiedy to pokonaliśmy stołeczny zespół 4-0. Dziś "Biała Gwiazda" wyjeżdża z bagażem jeszcze poważniejszym, bo aż... siedmiu goli! Przegrywamy bowiem na Łazienkowskiej w aż tak poważnych rozmiarach! A to sprawia, że spadamy na czternaste miejsce w tabeli, a więc spadkowe! Po trwającej serii porażek i dzisiejszym pogromie nie ma się jednak co dziwić, że taka sytuacja ma miejsce...
Jeszcze dobrze kibice nie zasiedli na trybunach, a Legia otworzyła wynik tego spotkania. Już bowiem w pierwszej swojej akcji Lukas Klemenz nieszczęśliwie nie zdołał zblokować dośrodkowania Michała Karbownika, a dodatkowo podbijając futbolówkę pomógł jej poniekąd, aby ta doszła do Luquinhasa. Brazylijczyk dotychczas nie zdołał wpisać się w polskiej lidze na listę strzelców, ale w meczu z Wisłą już mu się to udało. I błyskawicznie było 0-1.
W 13. minucie swojego kolejnego gola w Polsce blisko był z kolei José Kanté, ale jego strzał głową o centymetry minął naszą bramkę. Po kolejnych dwóch minutach strzał Gwinejczyka - w sytuacji sam na sam - zdołał obronić Michał Buchalik, a w 17. minucie formę naszego bramkarza sprawdził Arvydas Novikovas. Wciąż było więc 0-1, ale stan nie trwał już długo, bo zaraz potem przegrywaliśmy już różnicą dwóch goli. Tym razem - po kolejnej nieudanej próbie zablokowania dośrodkowania - teraz w wykonaniu Rafała Janickiego - futbolówka trafiła na głowę Kanté, a ten dopełnił formalności. 0-2...
Podwyższenie prowadzenia na chwilę uspokoiło Legię i nie bombardowała już aż tak naszej bramki, ale w 32. minucie wywalczyła rzut rożny, a stałe fragmenty gry to jak wiadomo ogromny atut stołecznej ekipy, zwłaszcza z taką defensywą jak dziś nasza. Dośrodkowanie do Kanté i ten strzela swojego drugiego gola w tym meczu i trzeciego dla Legii. 0-3...
I takim też rezultatem zakończyła się pierwsza połowa, choć na 0-4 bramkę wręcz powinien zdobyć Paweł Wszołek, bo wiślacy kompletnie "odpuścili" krycie po dograniu z rzutu wolnego w wykonaniu Domagoja Antolicia. Pomocnik Legii uderzył jednak niedokładnie i wyniku nie podwyższył.
Pod koniec pierwszej połowy, a dokładniej w minucie 44. - swoją okazję miała w końcu Wisła, ale strzał Kamila Wojtkowskiego wyłapał Radosław Majecki.
Na drugą połowę trener Maciej Stolarczyk zdecydował się na aż dwie zmiany, wprowadzając Przemysława Zdybowicza oraz Chukę. I szybko, bo w 50. minucie Hiszpan... nie popisał się w naszym polu karnym. Sfaulował bowiem Luquinhasa i choć sędzia Krzysztof Jakubik całość musiał sprawdzić na wideo, to ostatecznie słusznie wskazał na "wapno". Strzał Kanté z jedenastego metra Buchalik wprawdzie odbił, ale futbolówka wróciła pod nogi napastnika Legii, który znów dopełnił formalności... 0-4...
Taki wynik zdecydowanie uspokoił to spotkanie, bo też Legia nie musiała już atakować z większą pasją, tym bardziej, że nawet oddając pole Wiśle, ta niewiele była w stanie zdziałać. Na nic bowiem dały się kolejne dośrodkowania z dwóch rzutów wolnych Macieja Sadloka, czy próba głową Jeana Carlosa Silvy.
Groźniej było za to znów pod naszą bramką, a legioniści domagali się kolejnej "jedenastki". Strzał Waleriana Gwilii na poprzeczkę rękami sparował bowiem Janicki, ale sędzia nie wskazał tym razem na "jedenastkę". Czy mógł, to już nie ma znaczenia, bo jeśli nawet "oszczędził" nas w tej sytuacji arbiter, to nie zamierzali tego robić Novikovas z Wszołkiem oraz Jarosław Niezgoda.
Pierwszy z nich wykorzystał bowiem kolejną naszą stratę, po zbyt krótkim wybiciu piłki przez Klemenza i huknął celnie z dystansu, a Wszołek kompletne gapiostwo i odpuszczenie krycia we... własnym polu karnym! Z kolei kwintesencją tego meczu był gol Niezgody, który skorzystał z prezentu od Janickiego, bo ten tak wybijał piłkę, że ta odbiła się ona od stojącego przed nim Klemenza. Jako że piłka wróciła do Janickiego, czego ten się chyba nie spodziewał, to odzyskał ją Wszołek i pozostało mu tylko podać do Niezgody... Piłkarska kompromitacja, ale właśnie tak Legia zdobyła gole numer pięć, sześć oraz siedem, a my przegrywamy na Łazienkowskiej aż... 0-7! Zero... do siedmiu!!!
Można to skomentować tylko w jeden sposób. A dokładniej tytułowy... Co za wstyd! Co za gigantyczny wstyd!
7 Legia Warszawa
0 Wisła Kraków
1-0 Luquinhas (1.)
2-0 José Kanté (18.)
3-0 José Kanté (32.)
4-0 José Kanté (53.)
5-0 Arvydas Novikovas (74.)
6-0 Paweł Wszołek (80.)
7-0 Jarosław Niezgoda (90.)
Legia Warszawa:
Radosław Majecki
Mateusz Wieteska
Igor Lewczuk
Michał Karbownik

André Martins

Domagoj Antolić
(59. Walerian Gwilia)

(58. Mateusz Praszelik)



Wisła Kraków:
Michał BuchalikŁukasz Burliga
Marcin Wasilewski
Rafał Janicki
Maciej Sadlok
Rafał Boguski

Vukan Savićević
Kamil Wojtkowski
(46. Przemysław Zdybowicz)
Michał Mak
(46. Chuca)
Paweł Brożek
(66. Jean Carlos Silva)
Stadion Wojska Polskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, Warszawa.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Pogoda: 14°.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Oceń grę wiślaków (i nie tylko) w meczu z Legią
- « Transmisja meczu EBLK: PolskaStrefaInwestycji Enea - Wisła
- « Wisła kontra Legia! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Skład Wisły Kraków w meczu z Legią
- Wiślaczki przegrywają w Gorzowie »
- Maciej Stolarczyk: - Jedyne co pozostaje powiedzieć, to przepraszam w kierunku naszych kibiców »
- Michał Buchalik: - Nie mogę w to uwierzyć »
- Podsumowanie 13. kolejki PKO Ekstraklasy »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Najważniejsze są punkty. Warta - Wisła 0-1
- « Podsumowanie 26. kolejki Betclic I Ligi
- « Bez kompleksów, ale i bez trofeum. Jagiellonia - Wisła 1-0
- « Wisła gra z Wartą! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Ryszard Tarasiewicz: - Na tę jedną bramkę zasłużyliśmy
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Chrobrym