Jerzy Brzęczek: - Straciliśmy kontrolę poprzez naszą nonszalancję

- Z jednej strony wracamy do Krakowa z jednym punktem, ale patrząc na przebieg spotkania, a w szczególności te pierwsze 25-30 minut, kiedy realizowaliśmy wszystko tak, jak sobie zaplanowaliśmy, bo szybko zdobyliśmy bramkę, a potem mieliśmy następne sytuacje do podwyższenia wyniku, tylko zabrakło nam skuteczności - mówił na konferencji prasowej po meczu ze Śląskiem Wrocław - trener piłkarzy Wisły Kraków - Jerzy Brzęczek.
- Mniej więcej w tym momencie poczuliśmy się zbyt pewnie i w jakiś sposób w bardzo krótkim okresie czasu sami napędziliśmy przeciwnika bardzo łatwymi stratami w środkowej strefie boiska. I to pozwoliło Śląskowi na wychodzenie z kontratakami i straciliśmy bramkę wyrównującą. W drugiej połowie znów wróciliśmy do tej gry z pierwszych fragmentów spotkania i mieliśmy swoje sytuacje, ale również ta ostatnia okazja ze strony Śląska - mogła zakończyć się dla nas stratą bramki. Wracamy z jednym punktem i z jednej strony pozostaje pewien niedosyt, ale przed nami jeszcze pięć kolejek i ta walka o pozostanie w Ekstraklasie będzie na pewno bardzo ciężka, trudna, ale bardzo interesująca - dodał trener.
Pierwsze z pytań dotyczyło drugiej połowy i tego, że obydwa zespoły bały się po przerwie stracić drugiego gola i mniej ryzykowały.
- W drugiej połowie chcieliśmy kreować sytuacje i dążyliśmy do zdobycia drugiej bramki. Drużyna Śląska bardziej się wycofała na własne przedpole i to jest taki moment, kiedy nie masz dużo przestrzeni, ale musisz uważać na straty piłki i kontrataki przeciwnika. Mieliśmy swoje sytuacje w drugiej połowie, na pewno wykreowaliśmy ich zbyt mało, ale z drugiej strony jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy. Ta drużyna robi w moim odczuciu duże postępy. Przyjechaliśmy do Wrocławia, a w Krakowie przegraliśmy ze Śląskiem 0-5, więc na pewno dziś patrząc na naszą grę i na stwarzane sytuacje, to gdybyśmy zdobyli bramkę na 2-0, to bylibyśmy bliżsi zwycięstwa. W piłce nożnej liczy się jednak to co wpada, to co wykorzystujesz i tak jak już powiedziałem - wracamy do Krakowa z jednym punktem. Musimy to uszanować, ale musimy również pamiętać o tym, że z tyłu jest bardzo ciasno i tych strat jeszcze trochę mamy. Odrobiliśmy jeden punkt, ale czeka nas jeszcze pięć bardzo trudnych i wymagających spotkań - przyznał Brzęczek.
Opiekun wiślaków został zapytany o to, czy przed meczem dotarła do nich wiadomość o śmierci "Wiślackiego Smoka" - Stanisława Sękiewicza.
- Wiedzieliśmy o tym przed meczem, otrzymałem tę informację od Karoliny Biedrzyckiej. Na pewno jest to bardzo przykre, tym bardziej, że na przedmeczowej konferencji prasowej mówiliśmy o wsparciu dla Stasia, ale też to pokazuje jakie jest nasze życie. To dla nas przykra i smutna wiadomość. Życie toczy się dalej, trzeba wyciągać z niego to co najlepsze. Oczywiście wyrazy współczucia, żalu oraz kondolencje dla najbliższych - powiedział trener.
Brzęczek został także zapytany o plan jego zespołu na początek zawodów, kiedy to Wisła zdominowała wrocławian.
- Do tego się przygotowywaliśmy, tak chcieliśmy to realizować. Drużyna robiła to bardzo dobrze. Szybko objęliśmy prowadzenie i mieliśmy następne sytuacje. W 25-30 minucie podszedłem jednak do moich trenerów i powiedziałem, że będziemy mieli za chwilę problemy, bo za dużo było już nonszalancji i arogancji. Poczuliśmy się zbyt pewnie, myśleliśmy że tak będzie już do samego końca, a w piłce trzeba mieć cały czas pokorę i wtedy w jakiś sposób spotkał nas brak tej koncentracji oraz konsekwencji w tym co chcieliśmy robić. Przestaliśmy realizować to co sobie założyliśmy, inaczej rozgrywaliśmy piłkę i zbyt często traciliśmy ją w środkowej strefie. Śląsk Wrocław wykorzystywał nasze straty, wyjeżdżając z groźnymi kontratakami - przyznał Brzęczek.
Opiekun zespołu z Krakowa został zapytany o to czy ma żal do Gieorgija Żukowa, bo to po jego stracie Śląsk przeprowadził decydującą dla siebie akcję bramkową.
- Nie mam do niego pretensji. Każdy zdaje sobie sprawę, że piłka to gra błędów. Oczywiście od kogoś się to zaczyna. Akurat wtedy straciliśmy bramkę, ale wcześniej Manu miał straty i Marko je miał. Na nasze szczęście nie straciliśmy wtedy bramki, ale to byłoby absurdalne, żeby w takich sytuacjach szukać jednego winnego. Jako całość bardzo dobrze funkcjonowaliśmy, a później jako całość straciliśmy kontrolę poprzez naszą nonszalancję - powiedział.
Brzęczek został także zapytany o Giorgija Citaiszwiliego.
- Pamiętamy tego zawodnika jeszcze wtedy, gdy pracowaliśmy w reprezentacji. Wtedy zauważyliśmy go na zgrupowaniu w Turcji. Teraz gdy nadarzyła się taka okazja i przyszła informacja, że jest to temat dla nas, który można zrealizować, więc od razu zaczęliśmy działać. Na pewno jest to zawodnik, który jest dobrym dryblerem, który ma tę przebojowość, który nie boi się iść w dryblingi, ale potrzebne są jeszcze te ostatnie podania. To jest decydujące. Jeśli to poprawi, to nie mówię tylko o naszej Ekstraklasie, ale w którymś momencie, gdy wróci do swojego macierzystego klubu i będzie grał, to możemy w przyszłości o nim usłyszeć, że będzie w lepszych ligach - uważa trener Wisły.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Statystyki meczu: Śląsk - Wisła
- « Oceń grę wiślaków (i nie tylko) w meczu ze Śląskiem
- « Z Wrocławia z punktem. Śląsk - Wisła 1-1
- « Wisła gra ze Śląskiem! Zapraszamy na relację tekstową live!
- Piotr Tworek: - Szanujemy ten punkt »
- We Wrocławiu dwa wiślackie jubileusze »
- Rycerze wiosny. Dziesięć kolejek już za nami »
- Podsumowanie 29. kolejki PKO Ekstraklasy »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Podsumowanie 23. kolejki Betclic I Ligi
- « Bez choćby punktu... Miedź - Wisła 2-1
- « Mariusz Jop: - Niestety musimy przełknąć gorycz porażki
- « Wisła gra z Miedzią! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « James Igbekeme piłkarzem meczu Wisła - Górnik Łęczna
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Miedzią