Sobota, 22 lutego 2025 r.

Dawid Szulczek: - Przeżyliśmy koszmar

- Wszyscy stanęli na wysokości zadania... Organizatorzy meczu, szczególnie kibice, za co im dziękujemy. Natomiast my niestety tego nie zrobiliśmy - powiedział po wysokiej porażce z Wisłą Kraków, bo aż 0-5, trener chorzowskiego Ruchu - Dawid Szulczek.

- Mecz ułożył się fantastycznie dla Wisły, wychodziło im wszystko, a my się do tego poziomu nie dostosowaliśmy. Mam świadomość jak ten wynik wygląda, no ale taka jest piłka. Dzisiaj niestety przeżyliśmy koszmar. Są to pierwsze punkty, które straciliśmy na Stadionie Śląskim za mojej kadencji i pierwsza porażka w tym sezonie i od razu jest to takie bolesne. No i ciężko mi cokolwiek więcej powiedzieć, po prostu dzisiaj nic nam nie wychodziło. Widzimy wszyscy, jakie mam nastroje. Musimy się zrehabilitować. Już we wtorek jest najbliższa okazja. Na pewno jak mam szukać wniosków i to, czego ta sytuacja może nas nauczyć, co może nam dać, no to na pewno jest to szansa dla zawodników, którzy w tych dwóch pierwszych meczach tych minut dostali mało. No bo siłą rzeczy po takim spotkaniu drobne zmiany, a nawet chyba większe niż drobne w składzie muszą być, żeby też szansę pokazania się dostali piłkarzy, na których nie zdecydowałem się w tych pierwszych dwóch spotkaniach. Zobaczymy, jak to się ułoży. Na pewno jest też grupa piłkarzy, która zasługuje na to, żeby wyjść i się zrehabilitować za to dzisiejsze starcie. No i nie ma co ukrywać, że musimy po prostu przeprosić wszystkich ludzi, którzy liczyli dzisiaj na to, że ten mecz ułoży się inaczej - dodał opiekun "Niebieskich".

Trenera Ruchu zapytano, czym Wisła zaskoczyła ekipę Ruchu?

- Byliśmy przygotowani na dwa sposoby, jeśli chodzi o ustawienie rywala. Wisła zmieniła delikatny sposób gry w kontekście do tego, co pokazała ze Zniczem. No i na początku meczu niestety pierwsze akcje nie do końca nam się udało zrealizować, to co chcieliśmy zrobić. Wisła miała rzut rożny, już po pierwszym rzucie rożny strzeliła gola i wydaje mi się, że nie udźwignęliśmy po prostu ciężaru tego meczu, szczególnie już po drugiej bramce trochę uszło z nas powietrze. Widać to było w tej dalszej części pierwszej połowy. Staraliśmy się zmobilizować w przerwie. Rzeczywiście na początku drugiej połowy mieliśmy kilka szans na to, żeby cokolwiek zrobić, ale jak Wisła włożyła czwartą bramkę, to już było bardzo ciężko - przyznał Szulczek, którego zapytano również o to, czy jest to jego najbardziej bolesna porażka w karierze trenerskiej? - Nie, nie jest to najbardziej bolesna. Najbardziej bolesna była w Białymstoku, kiedy przegraliśmy z Jagiellonią i spadliśmy z Wartą z Ekstraklasy. To jest porażka, która dała trzy punkty Wiśle i zabrała punkty Ruchowi. Natomiast to jest porażka, która może się okazać, że na koniec sezonu nie będzie miała większego znaczenia, jeżeli staniemy na wysokości zadania w kolejnych trzynastu meczach będziemy punktować i ostatecznie zrealizujemy nasz cel na ten sezon - powiedział.

Czy więc po remisie w Siedlcach i porażce z Wisłą, a więc słabym starcie rundy w wykonaniu Ruchu, kibice już powoli mają się o co martwić, czy jest jeszcze o wiele za wcześnie?

- Nie myślę, że oba te mecze miały swoją specyfikę. Każdy mecz jest inny, także liczę na to, że za chwilę zarówno z Koroną, jak i z Termaliką, będziemy w lepszej dyspozycji. No i wydaje mi się, że przede wszystkim mentalnej, bo chyba to jest główny powód, z którym Ruch miał w tym systemie problemy. Wiem jak to wyglądało przed moim przyjściem. Często podkreślałem fakt tego, że po spadku było trudno pozbierać się momentalnie, a teraz uważam, że po prostu te bramki, które straciliśmy na 0-1, 0-2, one miały duży wpływ na to jak jak prezentowaliśmy się w dalszej części tego meczu. A to, że te bramki padły na samym początku, no to cały obraz praktycznie przez cały mecz wyglądało to słabo, ale no też jak spojrzymy na to szerzej, to chyba mamy Wisłę, Polonię Warszawa i tak de facto było kilkanaście spotkań, a ze sparingami to nawet więcej niż niż dziesięć... zdecydowanie kilkanaście, gdzie prezentowaliśmy się naprawdę nieźle i wynikowo też się zgadzało. I trudno, no dzisiaj nic nam nie wyszło, ale myślę, że przyjdą takie mecze, gdzie też do nas się trochę szczęście uśmiechnie bardziej. Mieliśmy już taki mecz na Stadionie Śląskim, gdzie nam się wszystko poukładało od pierwszej minuty i siedział tutaj trener Skrobacz i też musiał powiedzieć parę zdań po takim wydarzeniu i pewnie też nie było mu łatwo. Dzisiaj przeżywam to jako trener Ruchu i proszę mi wierzyć, dla mnie też to jest trudna sytuacja, tym bardziej, że no od dziecka też Ruchowi kibicuje i nie jest łatwo przyjmować pięć zero i teraz tutaj siedzieć - mówił.

Trenera Ruchu dopytywano o kolejne słabe wejście w mecz jego zespołu, a także o środek pola. Czy to było to miejsce na boisku, gdzie Ruch przegrał w pierwszej połowie rywalizację?

- Odpowiadając na pierwsze pytanie, wydaje mi się, że rzeczywiście i w Siedlcach i tutaj po prostu pierwsze jakieś wejście rywala w pole karne jest od razu groźnie. Za chwilę stały fragment pierwszy w meczu i Siedlce i Wisła strzelą z tego gola, więc mamy mamy taki start, gdzie jak piłka wpada w pobliże pola karnego, blisko naszego bramkarza naszych obrońców, to rzeczywiście jest dosyć nerwowo. Ma to potem wpływ na to jak nakręcamy się dalej do spotkania. No i myślę, że przyjdą za chwilę mecze, gdzie bardziej będziemy kontrolować ten początek. Zdecydowanie, że to też my przejmiemy w końcu inicjatywę, tak jak to miało miejsce jesienią. A co do środka pola? My ten rzecz przegraliśmy wszyscy razem ode mnie jako trenera, przez sztab szkoleniowy, piłkarzy. I myślę, że nie na co przy pięć zero mówić, która pozycja albo który zawodnik zawalił. Gdyby tylko był taki jeden czy dwóch zawodników, to jako trener mogłem zrobić szybciej zmiany, mogłem coś zareagować. Myślę, że po prostu jako całość nie daliśmy rady i przy porażkach na pewno też powinniśmy być jeszcze bardziej teraz razem, tym bardziej, że za trzy dni gramy ważny mecz i mamy też swoje cele w Pucharze Polski - mówił Szulczek.

Trenera Szulczka zapytano także o czekający chorzowian już we wtorek mecz pucharowy z Koroną Kielce. Jak wygląda teraz obraz drużyny w tym kontekście? Bo też zadający to pytanie dziennikarz wspomniał, że wychodzący z szatni obrońca Ruchu Szymon Szymański powiedział, że nie chce już rozmawiać o meczu z Wisłą Kraków, a chce już myśleć o spotkaniu z Koroną Kielce.

- Dobrze, że pan pytał o kolejny mecz, bo dokładnie tak powiedziałem w szatni. Zamknęliśmy temat sfer mentalnej od razu w szatni, przed wejściem na trening wyrównawczy. Część piłkarzy, która nie zagrała, albo zagrała krócej, właśnie teraz jest na treningu. Musimy być przygotowani do tego starcia z Koroną za trzy dni. No siłą rzeczy jeszcze będziemy musieli na materiale wideo pokazać kilka rzeczy, ale myślę, że tak jak robimy to zazwyczaj, że nie będzie to w tej formie, my po prostu musimy zrobić krótką odprawę. Zamkniemy ten temat jutro. Będzie ona trwała kilka minut. Pokażemy tylko trzy-cztery rzeczy, które były najbardziej druzgocące, jeśli chodzi o obraz gry dzisiejszego meczu. No i cieszy mnie to, że Szymon - też jako kapitan - już to bierze na siebie. Pierwsze słowa, które przekazałem Szymonowi po zejściu z boiska właśnie tak brzmiały, żeby już zostawił w spokoju baner... Wiem, że jest wściekły, ale za siedemdziesiąt kilka godzin gramy ważny mecz i ma jako kapitan też pomóc przygotować całą drużynę do tego meczu i dobrze, że to robi. Myślę, że będziemy w aspekcie mentalnym zdecydowanie mocniejsi - uważa trener "Niebieskich".

Kolejne pytanie do Szulczka to wspomnienie, że spotkanie z "Białą Gwiazdą" reklamowano jako "Mecz Mistrzów". Pod jakim "hasztagiem" powinny się natomiast odbywać przygotowania do dalszej pucharowej przygody "Niebieskich", jeśli miałaby ona trwać może nawet do... 2 maja.

- Nie zastanawiałem się nad takim przekazem. Te rzeczy takie medialne były gdzieś tam poza nami. My rzeczywiście w tygodniu jakoś dużo na temat całej otoczki nie poświęcaliśmy, bo chcieliśmy przystąpić do tego meczu klasycznie. Wszystkie rzeczy staraliśmy się przygotować wcześniej po to, żeby zająć się już tylko tym co na boisku. Totalnie nam to nie wyszło. A co do meczu z Koroną, no myślę, że takim hasłem przewodnim będzie to, żeby się zrehabilitować, bo my musimy dobrze zagrać z Koroną, najlepiej jest ten mecz wygrać po to, żeby za chwilę kibice znowu przychodzili na stadion - powiedział Dawid Szulczek.


 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


1    Komentarze:

wilkrobert13 2
panie trenerze.
Byliście dużo słabsi od Wisełki!Przegraliście ten mecz;moim zdaniem,w szatni.A otwarta gra..."domknęła system".

35            -5