Wtorek, 14 czerwca 2005 r.

Bogusław Cupiał - kolekcjoner mistrzowskich tytułów

Czterdziestodziewięcioletni Bogusław Cupiał stoi na czele grupy kapitałowej‚ która ma ponad dwa miliardy złotych przychodu rocznie i zatrudnia około pięciu tysięcy osób. Do grupy Tele-Fonika Kable należą nie tylko zakłady w Polsce‚ ale także firmy kablowe w Europie i USA. Majątek Cupiała (jest właścicielem także biura podróży Kraktel i licznych nieruchomości) wyceniany jest na ponad miliard złotych‚ od kilku lat należy do najbogatszych Polaków („Newsweek” umieszcza go na trzecim miejscu). Na funkcjonowanie Wisły Kraków SSA w ciągu ośmiu lat wydał ok. 100 mln zł.

Dyskretnie stoi z boku i... robi swoje. Dzięki niemu Wisła Kraków przeżywa najlepszy okres w swej stuletniej historii. Najbardziej tajemniczy człowiek w naszej piłce – Bogusław Cupiał. Robić swoje przez blisko osiem lat oznacza pięć tytułów mistrza Polski‚ dwukrotne wicemistrzostwo i brązowy medal ekstraklasy. To dwa Puchary Polski‚ Puchar Ligi i Superpuchar‚ to wreszcie wielkie emocje towarzyszące występom „Białej Gwiazdy” w eliminacjach Ligi Mistrzów i w Pucharze UEFA‚ którymi żyła cała Polska. Obecność Bogusława Cupiała w sporcie‚ to przede wszystkim przeszczepianie nowoczesnych standardów na grunt polskiej siermiężnej piłki. Natychmiast po przejęciu klubu utworzył Sportową Spółkę Akcyjną‚ w której zapanowała finansowa przejrzystość i reguły gry rynkowej. Zbigniew Ochej‚ jeden z dyrektorów Tele-Foniki‚ który wraz z Bogdanem Zapaśnikiem został oddelegowany do porządkowania aktywów klubu po przejęciu go jesienią 1997 roku‚ opowiadał nam o założeniach‚ jakie postawił drużynie biznesmen z Myślenic. Po pierwsze piłkarze mieli wygrywać‚ po drugie mieli wygrywać wysoko‚ po trzecie mieli wygrywać czysto.

Bez cienia podejrzeń

To nie przypadek‚ że od tamtej pory na Wisłę nie padł nawet cień podejrzeń o korumpowanie sędziów‚ a dzisiaj – w okresie polowania na czarownice – krakowianie są z dala od błota‚ które wylewa się z tego środowiska. Co więcej‚ piłkarze „Białej Gwiazdy” szybko zorientowali się‚ że w klubie Cupiała nie ma miejsca na jakiekolwiek odpuszczanie meczów. Gdy przed laty właściciela doszły słuchy‚ iż dwóch zawodników mogło podjąć próbę dogadywania się z piłkarzami przeciwnej drużyny co do wyniku meczu‚ szybko zostali usunięci z klubu. To samo dotyczyło piłkarza (Olgierd Moskalewicz)‚ który publicznie skrytykował członków zarządu. Nie zdarzyło się też‚ by zawodnicy byli w stanie wymusić na właścicielu jakąkolwiek zmianę trenera.
– Ci‚ którzy podjęliby taką próbę‚ jeszcze tego samego dnia mogliby sobie szukać nowego pracodawcy – mówi przewodniczący Rady Nadzorczej wiślackiej spółki Hubert Praski.

Europejskie stawki

Od początku Cupiał chciał mieć w sporcie‚ podobnie jak przy produkcji kabli‚ towar pierwszej jakości i szybkie efekty. Dlatego dużo od pracowników wymaga‚ w zamian solidnie wynagradzając. Wiedzą coś na ten temat trenerzy (Henryk Kasperczak otrzymuje 960 tys. zł rocznie‚ Werner Lička ma połowę tego) i członkowie zarządu‚ którzy w ubiegłym roku w trójkę podzielili między siebie 870 tys. zł. brutto. Nie mogą też narzekać piłkarze‚ gdyż to jedyny właściciel w Polsce‚ który proponuje kontrakty konkurencyjne wobec klubów z mniej zamożnych lig zachodniej Europy (od 100 do 220 tys. euro). W ubiegłym roku wiślacy zarobili łącznie 15‚2 mln złotych! To dla takich pieniędzy zgodzili się na powrót do Polski wpierwszym zaciągu – Ryszard Czerwiec (Francja)‚ Kazimierz Węgrzyn (Austria)‚ Krzysztof Bukalski i Grzegorz Kaliciak (obaj Belgia)‚ a później Tomasz Frankowski (Francja)‚ Marcin Kuźba (Francja i Grecja)‚ Radosław Majdan (Izrael)‚ Mariusz Kukiełka‚ czy Tomasz Kłos (obaj Niemcy). To właśnie dzięki takim pieniądzom Cupiał potrafił przez lata utrzymywać w naszej lidze utalentowanych piłkarzy i wielu nadal po prostu nie opłaca się odchodzić za granicę (vide sprawa transferu Marcina Baszczyńskiego do Zenitu St. Petersburg). Nawet Maciej Żurawski‚ który teraz tak bardzo pragnie rozwinąć skrzydła w Europie‚ raptem dwa lata temu bez zmrużenia oka przyjął propozycję przedłużenia kontraktu do końca 2007 roku i związaną z tym podwyżkę. I nigdzie indziej‚ jak właśnie w Krakowie‚ najlepsi polscy piłkarze zyskali stabilizację materialną i szansę na zaspokojenie ambicji‚ dzięki czemu podnieśli umiejętności do tego stopnia‚ że zdominowali obecną kadrę Pawła Janasa. Dlatego nie tylko ze względu na osiągnięcia klubowe Wisłę można nazwać wizytówką polskiego futbolu. Właściciel „Białej Gwiazdy” nie słyszy w zamian okrzyków zachwytu. Raczej zarzuty‚ że wszystkie te sukcesy osiągnął na kredyt‚ który Wisła prędzej‚ czy później będzie musiała spłacić. Fakty są jednak takie‚ że Cupiał nie zadłużał spółki na zewnątrz i nie spowodował jej uzależnienia od innych podmiotów. Od listopada 1997 roku nie zdarzyło się‚ by klub utracił płynność finansową‚a jego los nadal leży w rękach jedynego‚ w pełni wypłacalnego akcjonariusza. Właściciel Wisły poszukuje nowego inwestora przy założeniu‚ że kontrahent musi wykazać się pełną wiarygodnością finansową. Choć zniechęcony do sportu‚ deklaruje‚ iż nie chodzi jedynie o to‚ by pozbyć się udziałów i odzyskać poniesione wydatki‚ lecz by ewentualna transakcja zapewniła dalszy stabilny rozwój stuletniemu klubowi.

Z dala od publiczności

Cupiał‚ choć odgrywa w naszym futbolu ogromną rolę‚ przez lata nie angażował się bezpośrednio w działania na forum piłkarskich związków i organizacji. Zmieniło się to w ostatnich miesiącach o tyle‚ iż zdecydował się aktywnie uczestniczyć w pracach grupy G-4. Pojawiał się na spotkaniach właścicieli i prezesów ligowych zespołów‚ a nawet sporadycznie zabierał na nich głos. Piszemy „nawet”‚ gdyż nie przepada za publicznymi wystąpieniami. Jego słowa i zachowanie nie wzbudzały negatywnych emocji‚ czego nie można było powiedzieć o innych uczestnikach spotkań. Właściciel Wisły‚ choć lubi posłuch‚ w swoim klubie nie stosuje ręcznego sterowania. Oczywiście nadzoruje to‚ co się dzieje w drużynie i raz na kilka tygodni przyjmuje w Myślenicach trenera Wernera Ličkę i menedżera Grzegorza Mielcarskiego‚ omawiając z nimi plany rozwoju zespołu. Bardzo ceni sobie również sporadyczne spotkania z piłkarzami‚ jak choćby ostatnie na Cyprze. Jednak w odróżnieniu np. od Zbigniewa Drzymały‚ który w trakcie meczu potrafi kilka razy dzwonić z poleceniami do podwładnych siedzących na ławce rezerwowych Groclinu‚ Cupiał zachowuje dystans do boiskowych wydarzeń. Po meczu przyjmuje w loży trenera i dopiero wtedy – z dala od publiczności – dyskutuje z nim mniej lub bardziej żarliwie. Nie zdarza się‚ by negatywnie wypowiadał się na temat swych pracowników w obecności dziennikarzy. Wyjątek zrobił tylko raz‚ pod koniec ubiegłego roku‚ udzielając głośnego wywiadu „Gazecie Wyborczej”‚ w którym dokonał rozliczenia z Henrykiem Kasperczakiem. Skrytykowany na tych samych łamach za szczerość‚ dzisiaj żałuje‚ że zdecydował się na publikację i jeszcze bardziej zdystansował się od mediów. Milczenie trwa już pół roku i nie zanosi się‚ by wkrótce miało zostać przerwane. Tym samym coraz trudniej weryfikować doniesienia na jego temat‚ a publiczny wizerunek właściciela Wisły jest kształtowany głównie przez jego bliskich współpracowników. Jedno nie ulega wątpliwości – w świecie piłki bardzo trudno znaleźć osobę‚ która wypowiadałaby się niepochlebnie na temat Bogusława Cupiała (dotyczy to nawet skonfliktowanych z działaczami Wisły Kasperczaka i menedżera Tadeusza Fogiela). Ma mu wiele do zawdzięczenia armia piłkarzy‚ trenerów‚ działaczy i kibiców. Dlatego ci ostatni‚ gdy zdali sobie sprawę‚ jak wiele mogą stracić‚ tak gorąco proszą‚ by nie odchodził z klubu.

Autor: Krzysztof Kawa
Źródło: Przegląd Sportowy


 Piotr


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »

Nikt nie komentował jeszcze tej informacji. Może Ty to zrobisz?