Łomot w Poznaniu... Lech - Wisła 5-0

Krakowska Wisła bardzo słabo zaprezentowała się na stadionie aktualnego lidera Ekstraklasy - poznańskiego Lecha. Przegrywamy bowiem przy Bułgarskiej aż 0-5 i jest to najwyższa porażka "Białej Gwiazdy" w historii naszych występów z "Kolejorzem".
Wprawdzie pierwszy akcent meczu należał już w 3. minucie do wiślaków, bo po przejęciu piłki akcję zakończoną strzałem przeprowadził Michal Škvarka, ale... nie wiemy co stało się z piłką, bo dym z kibicowskich rac zasłonił całkowicie pole karne Lecha... Jakby jednak nie było - po uderzeniu Słowaka mieliśmy pierwszy w tym meczu rzut rożny.
Kolejne minuty należały już jednak zdecydowanie do gospodarzy. W 5. minucie Jakub Kamiński nie miał jednak jak zamknąć dogrania górą od Adriela Ba Loua, z kolei po kolejnych czterech minutach mocno niecelnie z rzutu wolnego strzelał Nika Kwekweskiri. Zanim zaś minął pierwszy kwadrans wiślakom na spalonym udało się złapać Mikaela Ishaka, a Paweł Kieszek musiał się ostro wyciągnąć, parując piłkę po strzale Kamińskiego. Wisła odpowiedziała wprawdzie dokładnie na zakończenie pierwszych piętnastu minut niecelną próbą sprzed pola karnego Yawa Yeboaha, ale potem znów groźniejsi byli poznaniacy. W 18. minucie Ba Loua strzelił jednak zbyt lekko i w środek bramki, aby zaskoczyć Kieszka, ale już w 24. minucie było znacznie bardziej niebezpiecznie. Nasz bramkarz w bok sparował piłkę po uderzeniu Joela Pereiry, a na nasze szczęście dobitka Ishaka była tylko w boczną siatkę. Po kolejnych dwóch minutach Ba Loua uderzył z kolei obok słupka, a że przewaga Lecha rosła, więc została udokumentowana.
W 29. minucie wiślacy przejęli wprawdzie piłkę przed własnym polem karny, ale wychodzący odważnie z futbolówką Serafin Szota stracił ją na korzyść Ishaka, który szybko odszukał podaniem João Amarala. Portugalczyk oddał celny strzał i całkowicie zaskoczył Kieszka, bo ten poszedł w inny róg niż piłka i przegrywaliśmy 0-1!
Wprawdzie Wisła szybko mogła na to odpowiedzieć, ale w 30. minucie po strzale Felico Brown Forbesa piłka tylko obiła Bartosza Salamona. Siedem zaś minut później mogło być dla nas znacznie gorzej, bo choć po uderzeniu Kamińskiego - Kieszek tym razem się nie pomylił i piłkę odbił, to gdyby nie ofiarna asekuracja Konrada Gruszkowskiego, który przyblokował w "szesnastce" rywala, byłoby już 0-2. W 41. minucie mogło być za to dla nas bardziej radośnie, ale Forbes pośpieszył się z uderzeniem i znów tylko trafił w ofiarnie interweniującego defensora Lecha.
Jak należy za to dobrze rozgrywać piłkę w polu karnym pokazali, już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, gospodarze. Dobre dogranie z najbliższej odległości wykończył Ba Loua i do szatni - tak jak przed tygodniem - schodziliśmy przegrywając 0-2.
Na drugą połowę wiślacy wyszli bez zmian w składzie, ale mieliśmy nadzieję, że z lepszą grą. I choć już w 47. minucie oddaliśmy kolejny strzał, to próba Yeboaha była mocno niecelna. Jeśli natomiast mieliśmy jakiś plan na grę po przerwie, to od 52. minuty legł on w gruzach. Lech bliski był bowiem bramki, ale po interwencji Michala Frydrycha - ten ratując zespół - obił nasz... słupek. Gospodarze poszli jednak jeszcze za tą akcją, całość z najbliższej odległości wykończył Pedro Rebocho, więc przegrywaliśmy... 0-3.
Choć trener Adrián Guľa dokonał wtedy aż trzech zmian, to po godzinie gry było już 0-4. Lech wyszedł z kolejnym kontratakiem, a że sam przed Kieszkiem znalazł się Ishak, więc wystarczyło tylko trafić obok niego.
Mecz był więc już zamknięty, ale nie zmienia to faktu, że w 67. minucie mieliśmy okazję na choćby honorowe trafienie. Strzał Škvarki został wprawdzie zablokowany, ale odbita piłka doleciała do wprowadzonego chwilę wcześniej Gieorgija Żukowa, ale ten źle trafił w futbolówkę. Podobnie zresztą zrobił w 72. minucie Forbes, który z dystansu uderzył obok bramki.
Nie był to jednak koniec kłopotów Wisły, bo strzał z dystansu trafił w rękę Szoty, sędzia Tomasz Kwiatkowski wskazał na "jedenastkę", a z niej Ishak pokonał Kieszka "podcinką" i było już 0-5.
Wisła była więc już "na kolanach", ale w 85. minucie miała kolejną szansę na zmianę wyniku, tyle że strzał Żukowa został zablokowany. Lepiej pokazał się za to dwie minuty później Dor Hugi, ale tylko obił... poprzeczkę.
Całość kończy się więc dla nas smutno, bo na pewno nie spodziewaliśmy się aż tak dotkliwej porażki. Z niej trzeba się jednak jak najszybciej otrząsnąć, wszak już w środę czeka nas pucharowa rywalizacja w Mielcu ze Stalą.
5 Lech Poznań
0 Wisła Kraków
1-0 João Amaral (29.)
2-0 Adriel Ba Loua (45.)
3-0 Pedro Rebocho (52.)
4-0 Mikael Ishak (60.)
5-0 Mikael Ishak (77. k.)
Lech Poznań:

(23. Filip Bednarek)
Joel Pereira
Ľubomír Šatka
Bartosz Salamon



(64. Michał Skóraś)
Nika Kwekweskiri


(73. Antoni Kozubal)
Jakub Kamiński
(64. Radosław Murawski)

Wisła Kraków:
Paweł Kieszek


Matěj Hanousek
Yaw Yeboah
(58. Dor Hugi)
Patryk Plewka
(58. Gieorgij Żukow)


(67. Stefan Savić)
Jan Kliment
(58. Mateusz Młyński)

(85. Hubert Sobol)
Stadion Miejski, Poznań.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 26 890.
Pogoda: 14°.
Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Artur Skowronek trenerem Zagłębia Sosnowiec
- « Skład Wisły Kraków w meczu z Lechem Poznań
- « Wisła Kraków gra z Lechem Poznań! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Z Górnikiem Zabrze w niedzielę
- Oceń grę wiślaków (i nie tylko) w meczu z Lechem Poznań »
- Paweł Kieszek: - Na pewno mogłem zachować się lepiej »
- Adrián Guľa: - Za bardzo otworzyliśmy nasze drzwi w defensywie »
- Maciej Skorża: - Jestem zaskoczony rozmiarami naszego zwycięstwa »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Bez choćby punktu... Miedź - Wisła 2-1
- « Mariusz Jop: - Niestety musimy przełknąć gorycz porażki
- « Podsumowanie 24. kolejki Betclic I Ligi
- « Wisła gra z Miedzią! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Sytuacja kadrowa Wisły przed meczem z Miedzią
- « Mariusz Jop przed meczem z Miedzią: - Nie ma łatwych spotkań