Piątek, 26 kwietnia 2024 r.

Jarosław Skrobacz: - To na pewno boli

- Gratulacje przede wszystkim dla gospodarzy, bo to zasłużone zwycięstwo. Niemniej przyjechaliśmy tutaj dzisiaj ze swoim planem na ten mecz - powiedział na konferencji prasowej, po meczu Wisły Kraków z Podbeskidziem Bielsko-Biała, trener zespołu gości - Jarosław Skrobacz.

- Zdawałem sobie sprawę, zresztą nie tylko ja, że nie jesteśmy faworytem tego spotkania. Zdawałem sobie sprawę z potencjału jakim dysponuje Wisła na dzień dzisiejszy i stąd też dostosowaliśmy naszą taktykę do naszego stanu posiadania. Myślę, że ten plan nie był zły, ale plan ma to do siebie, że trzeba go wykonać, a my go nie wykonaliśmy. Powiedziałem zawodnikom już bezpośrednio po meczu, że rzeczywiście niefrasobliwość z jaką my tracimy bramki, jak my się zachowujemy w tych działaniach defensywnych powoduje to, że taki zespół jak Wisła, bo jest to kolejny nasz przeciwnik, który niewiele musi się robić, niewiele musi się napracować, żeby tę bramkę zdobyć. Wisła rzeczywiście miała sporą przewagę, miała innych sytuacji wiele, ale akurat z tamtych bramki nie padły. A padła znów po stałym fragmencie. Bramka na 3-1 na sam koniec to nie wiem jak to nazwać. Jakieś kuriozum, jeśli rzeczywiście jeszcze próbujemy i mamy lepszy moment, że potrafimy Wisłę zamknąć na jej połowie i my w tym momencie ten mecz sobie zamykamy i wyjaśniamy wszystkie wątpliwości. Jeśli jeszcze ktokolwiek je miał co do wyniku tego spotkania. To na pewno boli, bo trzeba się bardzo mocno w takim meczu napracować, nawalczyć, żeby w końcówce, tak jak mówię, to spotkanie jednak przegrać. I nie dać sobie nawet nadziei na jakieś emocje w ostatnich minutach - dodał trener "Górali".

Opiekun Podbeskidzia został zapytany o plan na spotkanie z Wisłą Kraków oraz liczna młodzież, którą trener Skrobacz posłał do gry.

- Wie pan co, w poprzednich spotkaniach, szczególnie tych u siebie, które teoretycznie powinniśmy wygrać, które dawały nam jeszcze jakieś nadzieje na to, żeby skutecznie powalczyć na tym finiszu, proszę sobie przypomnieć, że graliśmy wtedy ustawieniem bardzo mocnym ofensywnie. Nie miało to w tamtych spotkaniach z Polonią Warszawa, przede wszystkim, czy też w ostatnim spotkaniu z Tychami. Nie miało to zupełnie przełożenia na stworzone sytuacje bramkowe, więc trudno było dzisiaj oczekiwać przy Wiśle grającej u siebie, która jest u siebie zupełnie innym zespołem niż tym, który gra na wyjeździe, że my tutaj będziemy tę grę kreować, że my tutaj będziemy się przy tej piłce utrzymywać, że my będziemy seryjnie stwarzać sytuacje bramkowe. Stąd też pomysł taki, żeby zacząć rzeczywiście czwórką obrońców, stąd pomysł, żeby na te dwie "ósemki", tak to nazwijmy, przed Małachowskim, żeby tam od początku spotkania dać młodych zawodników, którzy dają gwarancję, że będą na pewno gonić i zostawią zdrowia tyle, ile tylko mogą. Oczywiście, że te umiejętności, doświadczenie na pewno nie było po ich stronie, ale kiedy, jak nie tutaj? Obydwaj zresztą debiutowali jako spotkanie od początku dzisiaj, więc to myślę, że dla nich takie fajne przetarcie. Chcieliśmy ten początek spotkania przede wszystkim przetrwać i nie stracić w tych momentach, kiedy Wisła na pewno chciała jak najszybciej ten mecz otworzyć i niestety im się to udało, ale my chcieliśmy przetrwać. Mieliśmy na ławce zawodników, którzy mają więcej tych możliwości ofensywnych i tak to miało wyglądać. I tu nawet przy stanie 2-1 myślę, że troszeczkę było widać to. Tylko, że niestety my już wtedy straciliśmy dwie bramki. Tak że na pewno to nie wyszło i tak jak mówiłem na początku plan jest po to, żeby go przygotować, ale niekoniecznie potrafiliśmy go umieć zrealizować - mówił Skrobacz.

Opiekuna bielszczan zapytano także o kibiców, którzy nie zjawili się w Krakowie, aby wspomóc swoją obecnością walczący o ligowy byt zespół.

- Nie będę się tutaj wypowiadał. To są sprawy, na które ja nie chcę zabierać w ogóle głosu - zamknął temat trener "Górali".

Skrobacza zapytano jeszcze o to, czy jest gotowy, aby prowadzić zespół Podbeskidzia także w przyszłym sezonie.

- Wie pan co, można pracować wszędzie i obojętnie, która to jest klasa rozgrywkowa. Ja na pewno wszystko będę uzależniał od tego, jak my będziemy mogli się przygotowywać do tego sezonu, jak w klubie będzie wyglądała sytuacja z budowaniem nowej drużyny, Nie jest to żadną tajemnicą, że ten skład w 90% zostanie wymieniony, więc jeśli tutaj te możliwości będą, no to nie można niczego wykluczyć. I ja ze swojej strony nie składam tutaj żadnych deklaracji, ale na pewno to będzie tym czynnikiem decydującym - przyznał.

Na zakończenie trenera bielszczan zapytano jeszcze o postawę jego piłkarzy przy podyktowanym, a następnie odwołanym rzucie karnym dla Wisły Kraków.

- Nie wiem. Ja też obserwowałem to z daleka. Nie wiem... Co tam takiego miało miejsce, a w konsekwencji tego rzutu karnego nie było. Jak wszyscy widzieliście na pewno, bo ja nie widziałem, ale widzieliście na powtórkach, że rzeczywiście tej ręki nie było. Więc to, że zawodnicy byli sfrustrowani, to że zawodnicy gdzieś tam się przeciwstawiali temu, to jest chyba jakąś tam normalną sytuacją. Mieli schylić głowę i powiedzieć tak, tak, jesteśmy tutaj. Tak samo w drugą stronę piłka, że zawodnicy Wisły też wywierali presję i też ustawiali tą piłkę, przepychali się. Proszę spojrzeć na to obiektywnie - zakończył trener zespołu z Bielska-Białej.


 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


1    Komentarze:

~~~graba1906
karma
karma wraca, sosnowiec i b-b spadek , legia bez pucharów.

38            -3