Piątek, 14 lutego 2025 r.

Mariusz Jop przed meczem ze Zniczem: - Presja była, jest i będzie

Przerwa w rozgrywkach ligowych jest już za nami, a do inauguracji nowej rundy można odliczać godziny, więc i za nami jest pierwsza przedmeczowa konferencja prasowa trenera Mariusza Jopa. Oto co mówił na spotkaniu z dziennikarzami przed czekającą nas w sobotę rywalizacją ligową ze Zniczem Pruszków.

Ostatni tydzień przed wznowieniem rozgrywek miał być poświęcony "łapaniu świeżości" przez zespół. Pierwsze z pytań dotyczyło więc tego, czy udało się to zrobić?

Mariusz Jop: - Tak, myślę że zawodnicy zaadoptowali się też do tych warunków jakie są w Polsce, po trudnym wymagającym obozie w Turcji. I też ten pierwszy tydzień, biorąc pod uwagę te inne czynniki, czyli dojazdy na trening, inną pogodę, trochę inną murawę, plus oczywiście ciężką pracę - to jego efektem było to, że tej świeżości w pełni nie było na spotkanie z Hutnikiem. Natomiast ten tydzień był normalnym takim tygodniem mikrocyklu startowego i widzę w zespole energię, widzę świeżość, widzę chęć do gry, widzę głód, widzę ekscytację, więc wygląda to optymistycznie.

Trenera Wisły zapytano o wątpliwości odnośnie podstawowego składu oraz o sytuację nowego nabytku, a więc o Marka Poletanovicia. Czy Serb będzie brany pod uwagę przy ustalaniu wspomnianej "jedenastki"?

- Myślę, że nie ma nic lepszego w zespole niż dobra rywalizacja na poszczególnych pozycjach. Jest to element, który jest najbardziej pożądany w każdym zespole, tak samo u nas. Ja się cieszę, że na wielu pozycjach taką rywalizację bardzo mocną mamy, taką która sprawia i daje duży dylemat w wystawieniu pierwszej jedenastki. Cieszę się, że Marko jest z nami, bo jest to piłkarz, który zna polską ligę, zna mentalność, zna ten klub, zna kibiców, więc nie był to przypadek, że akurat chcieliśmy mieć Marka w naszym zespole, bo wiemy, że ten proces adaptacji będzie przebiegał bardzo szybko. Wracając do Pana pytania, tak, Mark jest brany pod uwagę, jeżeli chodzi o wyjściową jednostkę.

Kolejne z pytań dotyczyło Josepha Colleya. Jak długo trzeba będzie czekać na jego powrót do gry?

- Myślę, że w tygodniach, ale jak wiele tych tygodni, to trudno mi powiedzieć. Nie chciałbym tutaj wchodzić w rolę lekarza. Na pewno widać progres u niego. Natomiast nie będzie to dwa, czy trzy tygodnie tylko zdecydowanie dłużej. W mojej ocenie.

Nie mogło też zabraknąć pytania o naszego sobotniego rywala, a więc o Znicz Pruszków.

- Cały tamten okres jesienny pokazuje i statystyki to potwierdzają i ten mecz, który pamiętam tam wyjazdowy, że jest to zespół, który nastawiony jest raczej na szybki atak, na stały fragment gry, na obronę niską, czasami takie bardzo płaskie ustawienie pięć-trzy-dwa. Zespół, który na pewno ma w swoich szeregach dwie wyróżniające się postaci, które mają świetne statystyki. Stanclik i Majewski to są piłkarze, którzy bardzo wiele znaczą, jeżeli chodzi o jakość tego zespołu w ataku. Oczywiście mamy materiały, analizowaliśmy też Znicz w sparingach. Byliśmy ciekawi czy coś nowego się pojawi. W sparingach oczywiście pojawiły się nowe elementy, ale znam wielu zawodników i wiele drużyn, które w sparingach grają w określony sposób, bardziej ryzykownie, bardziej otwarcie, gdzie nie ma tej presji i nie gra się o punkty, a przychodzi liga i jednak wchodzi się w jakiś stary schemat, który był skuteczny. My jako zespół jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz, na bardziej agresywną grę Znicza, na to głębokie cofnięcie się i próbę kontrataków i czekanie na stały fragment gry, czy na błysk Majewskiego, czy na skutecznego napastnika, więc tych możliwości jest kilka. Natomiast to, co ja powtarzałem wcześniej, my staramy się skupiać na szlifowaniu, na doskonaleniu naszej gry, na elementy, które się często powtarzają w konfrontacji z rywalami z pierwszej ligi.

W dalszej części konferencji poruszono sprawy transferowe. Czy obecna kadra zespołu jest wystarczająca, aby skutecznie walczyć o awans do Ekstraklasy, czy też potrzebowałaby kolejnych wzmocnień?

- Mówiłem pod koniec tamtej rundy, że zespół, który miałem do dyspozycji, Ci ludzie, są w stanie z każdym rywalizować o trzy punkty - czy to u siebie, czy na wyjeździe. Jest to zespół, który jest w stanie wygrać z każdym. Potwierdzaliśmy w wielu meczach bardzo dobrą dyspozycję. Ja cieszę się, że nikt z tego zespołu nie odszedł. Oczywiście kontuzja Marka Carbó wymusiła ruch Marko Polatanovicia i cieszę się, że jest z nami, natomiast to nie jest tak, że my musimy jeszcze dokonać jakiś transferów, żeby realnie myśleć o pokazywaniu dobrego futbolu i walkę o trzy punkty w każdym spotkaniu.

Szkoleniowca Wisły poproszono o porównanie Poletanovicia z Markiem Carbó, który to jak wiadomo początek rundy wiosennej musi pauzować z powodu kontuzji.

- Każdy zawodnik jest trochę inny, natomiast Marko Polatanowić jest podobnym profilem do Marka Carbó. Zawodnik który jest dobry w defensywie, ale też ma spokój w rozegraniu. Raczej szuka przyspieszenia gry podaniem, niż prowadzeniem. Mamy kilku zawodników o trochę innym profilu i Mark pasuje nam do tego schematu, który jest nam potrzebny w naszej grze.

Trener Jop przyznał też w kolejnym pytaniu, że pozyskanie Poletanovicia może oznaczać, że na wypożyczenie z Wisły uda się Karol Dziedzic. - Jest taka możliwość, że Karol od nas odejdzie.

Kolejne pytanie dotyczyło hierarchii w wiślackiej bramce.

- Oczywiście jest to rywalizacja, tak jak na każdej innej pozycji. Bramkarze bronili mniej więcej po równo. Oczywiście Patryk tych minut w sparingach rozegrał najwięcej, a wynika to z tego, że cała trójka jest w dobrej dyspozycji i bardzo mocno pracują na treningach, dlatego chciałem dać im czas na boisku w sparingach, żeby mogli też pokazać się nie tylko w takich warunkach treningowych. Natomiast jeżeli chodzi o obsadę bramki, o to kto jest numerem jeden, to przekonamy się i kibice jutro. Nie będę zdradzał teraz, bo jeszcze zespół nie wie. Oficjalnie nie dostał ode mnie informacji kto wychodzi w pierwszej jedenastce.

Opiekuna wiślaków zapytano jeszcze o Tamása Kissa i o Oliviera Sukiennickiego, których zabrakło przed tygodniem w sparingu z Hutnikiem Kraków z powodów zdrowotnych. Czy są oni już teraz dostępni do gry?

- Tak, oni są dostępni. To były takie dwu, trzydniowe problemy związane z infekcjami, więc wrócili do nas, trenowali praktycznie od początku tego tygodnia, więc są do dyspozycji.

Trenera Wisły zapytano także o grę jego zespołu na własnym terenie, bo wprawdzie na 10 dotychczasowych spotkań doznaliśmy u siebie tylko jednej porażki, to było też aż 5 remisów. Jak więc odnaleźć "złoty środek", żeby tych "domowych" wygranych było jednak znacznie więcej?

- To trudne pytanie, bo każdy mecz to trochę inny scenariusz i trochę inne sytuacje, ale tak ja jestem zwolennikiem, żeby robić w spotkaniach, meczach bez względu na to czy gramy u siebie, czy na wyjeździe, te rzeczy, które trenujemy, te które robimy na treningu. I nie szukać rozwiązań, które są przypadkowe. Wierzę bardziej w taki sposób gry i taka jest moja filozofia. Czasami jest potrzebny oczywiście zespołowi impuls w postaci dobrego stałego fragmentu gry, w postaci właśnie dobrej akcji kombinacyjnej. Wiemy, że często spotykamy się na własnym stadionie z obroną niską rywala i nie jest tak prosto w ataku pozycyjnym wykreować te sytuacje i być skutecznym. Natomiast oczywiście skuteczność, błysk indywidualnego talentu, stały fragment gry, to są takie rzeczy, które sprawiają, że czasami się tę szalę przełamuje w kierunku zwycięstwa, a nie remisu.

Mariusza Jopa zagadnięto ponadto o sytuację Patryka Gogóła, który z powodu kontuzji stracił okres przygotowawczy.

- Przykro mi, że Patryk nie mógł żadnego spotkania towarzyskiego z nami zagrać, bo zaczął przygotowania normalnie z zespołem, natomiast później wróciły stare problemy, które miał jeszcze w tamtym roku. No i jest tu trochę niewiadoma, bo ten proces rehabilitacji w jego przypadku jest trudny do sprecyzowania jak długo to będzie trwało. Nie chciałbym tutaj wchodzić w jakieś szczegóły medyczne, ale liczę na to, że wróci do nas jak najszybciej, że będę mógł z niego korzystać, bo cenię go jako utalentowanego piłkarza. Natomiast na razie niestety nie możemy brać go pod uwagę.

Podobne pytanie dotyczyło Bartosza Talara, który wciąż nie zdołał wrócić do gry po kontuzji kolana.

- To też kwestia rehabilitacji, kwestia jego dyspozycyjności po tej ciężkiej kontuzji, którą miał. Jest jeszcze trochę komplikacji, nie jest jeszcze w pełni odbudowany mięśniowo. Już były takie treningi, że był razem z nami, z całym zespołem, że trenował. Natomiast nie chcieliśmy tutaj ryzykować jakiegoś większego urazu. Biorąc pod uwagę te deficyty, są protokoły, które pozwalają zawodnika wprowadzić do spotkania, czy to towarzyskiego, czy o punkty. Jeszcze za mało są zniesione te dysproporcje mięśniowe u niego, żeby mógł podejmować to ryzyko, żebyśmy podejmowali to ryzyko, jakiejś kolejnej kontuzji.

Szkoleniowca zapytano jeszcze o presję, która towarzyszy zespołowi, przed którym stawia się co sezon, co rundę jasny cel, a mianowicie powrotu do Ekstraklasy. Czy jednak ta presja nie jest zbyt mocna?

- Myślę, że presja tutaj w tym konkretnym miejscu w Wiśle Kraków była, jest i będzie. I tu się nic nie zmieni, więc nie odbieram tego w jakiś szczególny sposób, że teraz ta presja jest większa, czy mniejsza. Ona jest ciągle taka sama i będzie zawsze taka sama.

Na zakończenie trenerowi Jopowi przypomniano, że do miejsca premiowanego bezpośrednim awansem "Biała Gwiazda" traci aktualnie aż 10 punktów. Czy Wisła będzie więc atakować możliwość awansu poprzez baraże? Czy też trener nie wybiega jeszcze aż tak daleko myślami?

- Najważniejszy mecz dla nas jest jutro. Oczywiście w piłce nożnej nigdy nie ma nic pewnego i może być taki scenariusz o którym pan powiedział, że będziemy walczyli w barażach, natomiast ja zawsze myślę o tym żeby wygrywać, żeby wygrać ligę. Myślę, że dziesięć punktów to jest sporo natomiast to nie jest coś, co jest niemożliwe do wykonania, więc bardziej myślę o tym, żeby zespół maksymalnie przygotować do każdego kolejnego spotkania, a suma punktów na koniec... Zobaczymy czy będzie się zgadzała i czy da nam pierwsze lub drugie miejsce, czy nie.


 Redakcja

Tagi:


Zobacz także:



Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:


Dodaj komentarz:


Nick:

Temat:

Tekst:

UWAGA: Dodając komentarz akceptujesz naszą politykę prywatności » oraz regulamin komentarzy »


6    Komentarze:

~~~hebdowa
ja nie wiem co by trzeba było zagrać
Żeby nie wygrać z taką zgraja jak znicz, bo to żaden zespół, przegrywa z każdym, jak leci

13            -27
~~~Wkurzik
Po swoje
Bla, bla, bla.. jutro wyjść, wygrać i awansować do Ekstraklasy, bo 4 rok z rzędu gnicia w 1. lidze to byłby już kuriozum..

31            -6
GrzegorzS
Dziennikarze patrza w tabelę kibice też i liczą punkty
snuja teorie a prawda futbolu jest była i będzie brutalna liczą się punkty zdobyte dzięki sile zespołu, ale i zwykłemu przypadkowi czy szczęściu. To nie koszykówka czy inne gry zespołowe. Dopóki masz matematyczne szanse to masz walczyć na maksa. To liga nie grasz sam graja tez rywale i oni sobie odbierają punkty trzeba po prostu wygrywać z meczu na mecz a jak się nie udaje wygrać to ciułać punkty nawet remisami. Wyjdą Ci dwa/trzy mecze w tym jeden z bezpośrednim rywalem. Rywal popłynie z Tobą potknie się remisem czy porażką i z 10 punktów robi się punktowy styk. Rywal z pozycji luzu punktowego jest wrzucony w nerwówkę, czuje presje, rośnie ciśnienie i trzeba mieć wówczas mocnych mentalnie zawodników lub szczęście. Z pięć kolejek tabela może wyglądać zgoła inaczej. a po kolejnych pięciu znowu może być w niej rewolucja. To tyko i aż trzy miesiące intensywnego grania. Dwa sezony do tyłu w tym samym momencie sezonu było kiepsko potem przyszła seria Sobola i byliśmy w ogródku do tego nieszczęsnego meczu z Zagłebiem Sosonowiec co więcej prowadziliśmy w tym meczu i mieliśmy kolejne okazje i się skończyło barażami. W poprzednim sezonie byliśmy w podobnej do dziś sytuacji baraże wydawały się pewne a walka o awans bezpośredni bardzo prawdopodobna i para zespołu poszła w puchar polski. Dziś mamy tylko jeden front walki czyli ligę. Mamy wymagający kalendarz, ale bardzo silny zespół najsilniejszy w tej lidze. Wielu narzeka, że nie było wielu transferów. Owszem był jeden najważniejszy. Ale nie przesadzajmy rywale tez nie dokonali wielkich wzmocnień. Praktycznie wszystkie drużyny będą bazować na tym czym grały jesienią dokonywane ruchy transferowe były co najwyżej uzupełnieniami kadr. Wisła nadal ma wszystko w swoich głowach, rękach. I dość prosty i oczywisty cel, ale tez na szczęście pewien margines błędów. Pewnie nie wygra wszystkiego ale będzie walczyć. To Wisła będzie atakować w każdym meczu i gonić rywali w tabeli. Ważne by jeśli ta pogoń się uda to nie spuchnąć fizycznie i mentalnie jak to było dwa lata temu. Jest 45 punktów do zdobycia w sezonie zasadniczym . Statystycznie jak było w latach ubiegłych progiem awansu będzie coś miedzy 63/64 punktami. W najgorszym razie będzie to bariera zajęcia trzeciego miejsca w tabeli. Ale już zdobycie 24/26 punktów powinno dać szansę na walkę w barażach. Jedno jest pewne z ligi nie spadniemy, grajmy więc o awans.

25            -18
~~~Pierro1
Nareszcie :)
Zaczyna się więc tylko grać i wygrywać ? pozdro dla normalnych

32            -3
~~~Wislak197 4
Tylko zwycięstwo....
zainkasowac 3 punkty ... gonić czołówkę i wywierać presję....walka i determinacja do samego końca dopoki jest szansa matematyczna na awans bezposredni.... zwyciestwa Wisły w kazdym spotkaniu obowiazkiem wiosny 2025 ! !

29            -3
~~~Fimek
Frekwencja
Mam pytanie z innej beczki. Czy tylko ja nie widzę na stronie z biletami licznika ze sprzedanymi biletami ? Jeśli tak to dlaczego?

16            -2