Suma sumarum, czyli list
plus wywiad
dają pełen kontekst tego
co się stało. Było kilka
czynników, które
zaowocowały dokonanymi
zwolnieniami tak
strukturze sportowej jak
i około sportowej Wisły.
Starą zasada jest to, ze
jak zwalniać to równo
zwalniać wszystkich,
którzy niekoniecznie
musieli zawieść, ale nie
wpisują się w plany i
działania firmy. To co z
tego robią pismaki jest
niej więcej na ich
poziomie. A już
dociekania np. Mygi i
paru innych sensatów to
absurd goniący absurd.
Fakty są nieubłagane.
Kazek Moskal, który nie
rozumie dlaczego został
zwolniony ma swoja
rację, ale ewidentnie
raczej należy zadać
sobie pytanie dlaczego
został zatrudniony. Jak
rozumieć Prezesa to
dlatego, że ten chciał
iść na skróty i sięgnąć
do starego rezerwuaru i
przy namowie środowiska
sięgnąć po trenera,
który używa głównie
aplikacji "na nos
trenera", za czym stoi
jego wiedza o klubie,
futbolu, zawodnikach,
który potrzebuje czasu a
tego czasu nie było w
Wiśle nigdy bo jest
parcie na wynik a tym
dla wielu nawet nie jest
puchar polski czy dobra
gra w pucharach. Los
Moskala był wyznaczany
przez to co osiągnie w
pucharze i lidze czyli
miał dać wynik i
perspektywę na tu i
teraz. O ile w pucharach
to zrobił w oparciu o
posiadany stan, to już
na ligę nie starczyło
nie tylko pary, ale
wiele okoliczności
sprzęgło się by te
wyniki w meczach były
dalekie od założeń. Los
trenera bowiem od
wyników zależy.
Królewski więc doszedł
do wniosku , że z tego
etapu odejścia od
pryncypiów własnych i
pomysłów klub wyciągnął
już tyle ile mógł a
perspektywa czekania na
przełamanie w obecnym
układzie zdaniem
właścicieli nie ryzuje
się ciekawie. W końcu
Wisła by zaczęła
wygrywać i coś ratować,
ale czy to było by
paliwo na zdaniem
właściciela dające
szansę na awans lub brak
awansu i dokonanie
planowanych zmian.
Główny udziałowiec
przekonał innych, ze
jednak droga na skrót
nie gaje żadnych
gwarancji na sukces
sportowy a tamuje
zdaniem właściciela
konieczne zmiany
działania klubu. Kazek
Moskal może się
sprawdzić w klubie w
którym główna baza
sukcesu to nos trenera i
pieniądze właściciela.
Królewski zaś chce by
sukces zależał od
inwestowanych pieniędzy
sprawdzalnych
algorytmów. Czyli trener
ma korzystać nie z nosa,
ale twardych danych i
modeli, które w długiej
perspektywie dają
określone wyniki. Polska
piłka to i tu ma Prezes
rację pomylenie z
poplątaniem, stawianie
na przypadek, nos
trenera, elementy
nieracjonalne jak
nadzwyczajna mobilizacja
wobec nieosiągalnego.
Tak jak my wykręcamy
wynik irracjonalny w
pucharze tak inni
wykręcają wyniki
irracjonalne w lidze
często przeciwko nam.
Królewski uznał, że
trzeba postawić właśnie
na racjonalność w
rozwoju Wisły pod
wieloma względami. Ta
Sewilla pewnikiem się do
tego przyłożyła a i
porażka z ŁKS i
załamanie Moskala po
niej też. Bo Kazek dał
temu powód w pomeczowych
wypowiedziach a i zespół
też w końcu zaczął
pokazywać, że zawodnicy
nie potrafią zrozumieć,
że trener nie ma
remedium na to co się
dzieje. Co więcej
królewski podjął
wprowadzone w życie
decyzje po rozmowach w
kręgu właścicieli i
doradców. Śladem tych
decyzji były felietony
Frankowskiego,
wypowiedzi kilku innych
byłych zawodników, które
pojawiły się po
weekendzie, ale mało kto
zwrócił na to uwagę i
dlatego szok dla całego
środowiska piłki był
wielki dla wielu trwa
nadal. Co do Krzoski i
Bisztygi to cóż padli
oni chyba ofiara swojego
wieku i tego, że ala
większości zawodników w
naszej szatni to już nie
ojcowie to wręcz
dziadkowie ze wszystkimi
tego przyległościami.
Kto zna Pana Krzostkę
natychmiast zrozumie, że
ten wspaniały człowiek
jest jak stary
niedźwiedź trochę nie
przestawialny na świat
algotytmów i młodzieńców
wychowanych z z FiFĄ w
ręku. Nie da się
przłozyć tego jak
działała szatnia Wisły z
Głowackim, Baszczyńskim,
Żurawskim, itd na obecne
czasy. Tu jako już
starszawy człowiek
całkowicie rozumiem
Królewskiego z ta ideą
odmłodzenia okolic
szatni. I tu wracamy do
Kazimierza Kmiecika
niewielu rozumie
dlaczego jest
niezatapialny, bo jest
taki jaki był jak miał
25 lat i takiego go
Wisła potrzebuje.
Potrzebuje jego kotwicy
i siły spokoju. Co do
pozostałych zmian to
asystent odchodzi bo
odchodzi pierwszy
trener. Szef Akademii
odchodzi bo po prostu
sporo zrobił, ale sporo
talentów mu uciekło
kilka spraw na linii on
sztaby rodzice
nowoczesne technologi,
sprawy językowe nie były
ogarnięte. W klubie i
Akademii jest
przekonanie, że sukcesy
są wynikiem pracy
trenerów i sztabów ciut
na nos a nie wynikają z
wdrożonego jednolitego
programu szkolenia
młodych piłkarzy i jak
ich zagospodarować, gdy
z procesu szkolenia
Akademii wypadają. Co do
zwolnionego szefa sklepu
to zdaje się, że
skończyła się mu energia
i pomysły jak rozwinąć
niewątpliwy sukces
pierwszego etapu.
Królewski przyjął znaną
w rozwijającym się
biznesie zasadę
rekonstrukcji, by iść do
przodu a wówczas
kierownik staje się
balastem. Zmienia się
koncepcja właściciela to
i kierownika się zwalnia
i wyłania nowego lub
szuka takiego na rynku i
daje się całemu
zespołowi nowej energii
twórczej, bo robi się
naturalny ruch we
wszystkich możliwych
kierunkach od dołu do
góry. Szeroki front
zmian w zamyśle ma
ruszyć całą strukturę bo
na kilku polach była
stagnacja co jest
wrogiem rozwoju. Tylko
czas pokarze jakie będą
zmiany. Okres walki o
przetrwanie w klubie już
się skończył. To
Królewski podkreśla od
jakiegoś czasu. Wiśle
upadek już nie zagraża
długi się zmniejszane
nawet te historyczne jak
to podkreślił parę razy.
Wisła właścicielsko,
finansowo jest stabilna
potrzebuje przełożenia
tego na sportowy wynik,
który ma być tez
stabilny. Jak prezesa
rozumiem to chce iść
twardo w kierunku
przekładania realnej
bazy na sukces. Czyli
zbudować klub i zespół,
który po prostu będzie
nie zależny od tego
naszego typowego w
Polsce syndromu
nieobliczalności i
przypadku. Królweski
ewidentnie woli raz
awansować z mocnym
zespołem i klubem
stabilnym na wszystkich
polach by nie spadać z
niej po roku. Jak się to
będzie toczyć będziemy
obserwować. Już z nami
zostaje pytanie czy jak
by został Moskal to
wreszcie by się
przełamało i ruszyło.
Moment zmiany jest
zaskakujący dla
wszystkich i dlatego
wszyscy są nie
zadowoleni bo wszyscy
wiedza, że Moskal nie
dostał realnego czasu by
coś zbudować, ale trudno
budować, gdy budowa nie
idzie materiał jest,
przyczyn nie sposób
zdiagnozować a
właściciel nie ma
pełnego zaufania do
wykonawcy choć go lubi i
ceni bo czuje, że
projekt na nim w sumie
wymusiła rodzina,
znajomi, środowisko.
Porażka jest wówczas
dramatem dla wszystkich.
Królewski za to go
trzeba cenić chce zagrać
z pełnym przekonaniem na
swoich zasadach nawet
przegrać, ale wiedząc,
że przegrał i jest temu
winien. Bo tak jest
zawsze jak wygramy to
wszyscy jak przegramy to
tylko Królewski. Takie
twarde reguły gry sobie
narzuca i przyjmuje jako
właściciel. Mam nadzieję
że jego będzie na
wierzchu. Gość główne
problemy klubu i zespołu
ogarnął i zrobił dobry
progres. Patrząc z
perspektywy to z
trenerem, którego zastał
(Sobolewski) brakło mu
do sukcesu 3/4 punktów.
Z trenerem przez siebie
i na swoich zasadach
przyjętym zdobył puchar
polski choć awansu nie
zdobył. Z Kaziem
Moskalem przyjętym bez
własnego przekonania,
ale z woli środowiska
zrobił wynik ponad miarę
w pucharach, ale
zapłacił w lidze. Teraz
wcieli w życie wariant,
pośredni czyli na ławie
trener "tymczasowy" Jop,
co do którego jest
powszechne przekonanie,
że powinno mu się dać
szansę. Co więcej to
trener, który też
korzysta z różnych
aplikacji a nie tylko
trenerskiego nosa, ale
go ma. Może to
połączenie poskutkuje.
Tymczasowość w Polsce i
nie tylko (patrz choćby
początki kariery
Tuchela, Głardioli,
Morinio, itd. itp.) bywa
często zaskakująca i
zbawienna.
23
-32
Post dodano: 25 września 2024 r., o godzinie: 13:01.
Ocena postu: -9.
IP: 149.156.234.29 - Kraków.