Alan Uryga: - Dalej czuję niedosyt

- To był jedyny sposób, żeby chociaż trochę zmazać plamę z soboty. Oczywiście trzeba rozdzielić te rozgrywki, bo tam gramy o coś innego, a tu gramy o coś innego i świetnie, że się udało. Ja jednak dalej czuję niedosyt przez tę sobotę. No nic, trzeba się cieszyć teraz chwilą, trzeba cieszyć się z wielkiego wydarzenia, które przed nami i już w niedzielę po prostu wrócić do normalności, czyli do wygrywania w pierwszej lidze - mówił po meczu pucharowym z Piastem, kapitan krakowskiej Wisły, Alan Uryga.
Bardzo dobrze się ten mecz dla nas rozpoczął, bo od bramki w pierwszej minucie i później była w miarę spokojna gra. Piast specjalnie Wiśle nie zagrażał, jedynie po stałych fragmentach gry i myślę, że to jest to, na czym można budować przyszłość?
Alan Uryga: - No tak. Takie samo odniosłem wrażenie z boiska, czyli byliśmy groźni po kontratakach, mieliśmy swoje momenty w szybkim ataku, a z tyłu, tak jak pan powiedział, nie czułem wielkiego zagrożenia ze strony Piasta. Oczywiście, groźne stałe fragmenty. Po raz kolejny bardzo dalekie rzuty z autu, to co miało miejsce trzy dni temu, więc można powiedzieć, że troszkę nas przygotowało pod dzisiejszy mecz. Później trochę więcej emocji, przez straconą bramkę ze stałego fragmentu, ale już do końca żadnej sytuacji praktycznie Piast sobie nie stworzył, więc rzeczywiście jest to pozytyw. To pokazuje, że ta drużyna ma niesamowity potencjał, no bo kolejny ekstraklasowicz u nas na stadionie - wydaje mi się i można tak powiedzieć - że został w jakiś sposób zdominowany, więc jest na czym budować.
Wychodzi na to, że lepiej nam się gra z drużynami, które grają otwartą piłkę? Jak Widzew, czy Piast, które idą na wymianę ciosów, niż z drużynami, które się cofają i my musimy się po prostu męczyć z tymi drużynami, tak jak jest w pierwszej lidze, w której praktycznie każda drużyna się cofa. W Głogowie to było tak, że tam brakowało doskoku, ale jednak widać, że Wisła potrafi grać, tylko warunki czasami są do tego niesprzyjające.
- No dokładnie. Zgadzam się z tym. Teoria, która często się pojawia, czyli to, co mówili wszyscy jeszcze przed meczem z Widzewem, że może nam się łatwiej grać z ekstraklasowym przeciwnikiem, z racji tego, że on będzie też chciał grać w piłkę, też będzie bardziej otwarty. Może ta wymiana będzie bardziej bezpośrednia, nie będzie takiego walenia, w cudzysłowie, głową w mur. No i rzeczywiście niektóre mecze pokazują, że tak sobie radzimy lepiej, że mamy na tyle jakości piłkarskiej, że w otwartym meczu po prostu dużo lepiej to wygląda. A z drużynami, które stawiają typowo na defensywę i na stały fragment, przy tej takiej przysłowiowej agresji i tylko determinacji, zamiast grania w piłkę, no to różnie bywa. No ale właśnie cała sztuka w tym, żeby się do tego dostosowywać, no bo przecież taka już jest ta pierwsza liga. Nic z tym nie zrobimy, nikt nie będzie pod nas wychodził i chciał z nami grać otwarty futbol, bo każdy chce punktować, każdy dobiera taktykę, taką jaka wydaje mu się najskuteczniejsza w meczu z nami, więc to nie jest żadne wytłumaczenie. Musimy punktować w lidze i dawać kibicom tyle radości, co w tych meczach pucharowych.
AG, Redakcja
Tagi:
Zobacz także:
- « Dawid Szot: - Spełnienie marzeń
- « Bartosz Jaroch: - Zrobiliśmy dzisiaj wyjątkową rzecz
- « Pogoń - Wisła w finale Pucharu Polski
- « Jarosław Królewski: - Musimy nauczyć się regularności
- Szymon Sobczak: - Narodowy, tam się wszystko może zdarzyć! »
- Podreperowany budżet klubu za awans do finału Pucharu Polski »
- Fotogaleria z meczu pucharowego: Wisła - Piast »
- Marcin Szczerbowicz sędzią meczu Wisła - Motor »
Najczęściej czytane w ostatnim tygodniu:
- « Zwycięstwo w dziesięciu! Wisła - Górnik Łęczna 1-0
- « Podsumowanie 23. kolejki Betclic I Ligi
- « Bez choćby punktu... Miedź - Wisła 2-1
- « Wisła gra z Górnikiem Łęczna! Zapraszamy na relację tekstową live!
- « Mariusz Jop: - Niestety musimy przełknąć gorycz porażki
- « Mariusz Jop: - Cieszę się bardzo, że trzy punkty zostały w Krakowie